środa, 31 lipca 2013

Claeer zmienia wygląd,oraz imię!



Imię:Glimmer 
Wiek:3,5
Płeć:Wandera
Stanowisko:Przywódczyni Obrońców pary Alpha
Partner:szuka-pilnie
Charakter:miła,zabawna,szalona,odważna,jest gotowa by chronić parę Alpha i oddać swoje życie,sprawiedliwa,spokojna,dokładna,wesoła,sprytna,szybka,silna,ma najsilniejsze nogi w watasze,zadziorna,lubi walczyć,krwawa,pomocna,czasami agresywna,czasami zamknięta w sobie,leniwa,chuda,lubi se pożartować,zawsze trzyma się pary alpha,zabawna
Moce:wszystkie możliwe w watasze
Żywioły: wszystkie

Wilcze maliny: -12
Inwentarz:Nic

Jak dołączyliśmy?

Razem z bratem chodziliśmy po lesie i szukaliśmy schronienia. Nagle zza 
krzaków wyskoczył biały wilk z czarnymi uszami.
- Dlaczego naruszacie tereny watahy?! - powiedział, a James rzucił się na niego.
- James! Przestań! - krzyknęłam i oddzieliłam go od wilka.
- Bardzo przepraszam. Nie mamy rodziny i trudno nam się z tym pogodzić. 
Nie wiedzieliśmy, że wchodzimy na wasze tereny.
- Nie ma sprawy. Możecie dołączyć do nas.
- Naprawdę? - spytałam się. Wilk kiwnął głową.

Nowy wilk



Imie: Reneesmee
Wiek: 3 lata
Płeć: wadera
Stanowisko: Piosenkarka
Partner: Zakochana w Picallo
Charakter: Przyjacielska, odważna, zdolna do poświęceń, mądra, pomocna, łagodna, litosna, lojalna, oddana, spokojna.
Żywioł: Woda i lód
Moce: panuje nad wodą i lodem, uspokaja głosem, czyta z gwiazd, panuje nad zwierzętami za pomocą ich krwi.
Historia: Wychowała się w wodnej watasze wilków. Miał wtedy na imię Renee czyli Wschód. Jej babcia była bogini Ness, w jej stronach bogini mórz i prądów. Miała też siostrę bliźniaczkę Esmee która zniknęła. Rodzice przyznali jej nowe imię Reneessmee.
Dzień przed jej koronacją na przywódczynię stada, jej wataha została zaatakowana i zamordowana. Uciekała przez wiele miesięcy bez końca ścigana. Aż natrafiła na tą watahę.

Wilcze maliny: 0
Inwentarz: Nic

Nowe wilki!



Imię: Stella
Wiek: 3 lata
Płeć: Wadera
Stanowisko: Tropicielka
Partner: Może... Jak ktoś podbije jej serce...

Charakter: Nie lubi głupich laluniek, poterafi o siebie zadbać, czuła, miła, lepiej z nią nie zadzierać, potrafi porządnie sprać wilka, nie zdradziłaby watahy, zaradna, żywiołowa.
Moce: Czytanie w myślach, Stanie się niewidzialnym, Umie zabijać i zadawać ból wzrokiem
Żywioł: Magia

Wilcze maliny: 0
Inwentarz: Nic



Imię: James
Wiek: 4 lata
Płeć: Basior
Stanowisko: Strażnik
Partner: Szuka

Charakter: Uwielbia biegać, jest żywiołowy i nigdy się nie nudzi, kocha swoją siostrę, ponieważ to ostatnia osoba, która mu pozostała w rodzinie, opiekuńczy, gotowy oddać życie za siostrę, czasem poważny, lecz miewa częste napady głupawki.
Moce: Zabijać wzrokiem, i wiele wiele innych, o których wie tylko jego siostra
Żywioł: Śmierć

Wilcze maliny: 0
Inwentarz: Nic

niedziela, 28 lipca 2013

Od Damon'a do Sayony

-Ale na pewno pobawicie się w to co będę chciał?-upewniłem się.
Ciocia i Delia pokiwały głowami.
-No dobra, w takim razie mogę wziąć udział w tym przyjęciu.-mruknąłem.
Delia zaklaskała i zaczęła przystrajać stolik. Ciocia w tym czas nałożyła ciasteczka i nalała do dzbanuszka trochę wody.
-To chyba miało być udawane przyjęcie.-powiedziałem.

Ciociu ?

Od Tajfuna do Sayony

Na początku mnie zatkało, potem dotarł do mnie sens słów Sayony.
Dość długo milczałem. Sayona pomachała mi łapą przed twarzą.
-Wszystko dobrze?-zapytała.
-Nie.-odparłem.
Sayona popatrzyła ze łzami w oczach.
-Nie jest dobrze, jest fantastycznie!-krzyknąłem i przytuliłem ją.

Sayona?

Od Ifus do Wood'a

Nagle lekko posmutniałam. 
-Oczywiście, nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. - powiedział. Uśmiechnęłam się słabo.
-Dobrze, opowiem. Tylko proszę, nie rozpowiadaj tej historii. Było tak: Gdy byłam mała mieszkałam daleko stąd. Mieszkałam pod Górą Mgieł z matką i starszą siostrą Gllimmer. Ojca prawie nigdy na oczy nie widziałam, bo był zbyt zajęty swoją pracą. Harował od świtu do nocy. Wiedziałyśmy tylko, że nie chciał, żebyśmy wchodziły na Górę Mgieł - tam gdzie pracował. Ale ja byłam ciekawska. Glimmer ostrzegała mnie, ale nic z tego. Wymknęłyśmy się pewnego dnia wieczorem. Poleciałyśmy na górę.Okazało się, że stoi tam duża, piękna świątynia. Wiedziałam, że jest niebezpieczna, ale weszłam. Weszłyśmy do dużej sali ze źródełkiem pośrodku. W końcu sali było jakby wodne lustro. Zaczęłam wpatrywać się w nie i iść jak zaczarowana. Glimmer próbowała mnie powstrzymać, ale....ale ja ją przez przypadek...zabiłam. Weszłam do tafli. Znalazłam się w zupełnie innym miejscu. Potem żyłam kilka lat jako samotniczka. Polowałam, mieszkałam w jaskini, nieraz chodziłam na przechadzkę po lesie i tak wyglądał każdy dzień. Aż w końcu wpadłam na Ayline i dołączyłam do watahy.

Od Sayony do Damona i Delii

Popatrzyłam karcąco na Damona. 
-Nie możesz tak mówić o swojej siostrze.
Wzruszył ramionami.
-Tylko stwierdzam fakty. 
Poszłam pocieszać Delię, a jak już trochę się uspokoiła podeszłam do Damona.
-Potem możemy się pobawić w to co ty chcesz.


Damon? Delia?

Od Sayony do Tajfuna

-No bo - jąkałam się - Chodzi o to, że..to znaczy nie wiem czy to prawda, ale...
-Mów. - przerwał mi Tajfun.
-Ja nie wiem jak to się stało! - wybuchłam.
-Ale o c chodzi? - Tajfun niezrozumiał.
-No, bo ja prawdopodobnie jestem w ciąży. - wypaliłam.

Tajfun?

Od Damon'a do Arveny

Zauważyłem że po terenach watahy kręci się jakaś nowa samiczka. Postanowiłem z nią porozmawiać.
-Cześć jestem Damon.-powiedziałem.
-Witaj, ja jestem Arvena.-odparła.
-Jesteś tu nowa?-zapytałem.
-Niedawno dołączyłam z bratem i matką.-odpowiedziała.

Arvena co było dalej?

Od Delii do Seta

Spacerowałam sobie łąką, kiedy wpadł na mnie jakiś wilk.
-Uważaj jak chodzisz.-prychnęłam.
-Wybacz.-odparł i popatrzył na mnie.
Miał śliczne oczy i od razu pożałowałam że go tak potraktowałam.
-Ja cię chyba jeszcze nie znam.-zaczęłam przyjaźnie.
-Hmm...no tak. Ja jestem Set.-przedstawił się.
-A ja Delia. Może masz ochotę popływać?-zapytałam.

Set?

Od Tajfuna- Poszukiwania Egipskiej Statuetki Kota cz.10

Rano ruszyliśmy znowu w drogę. Tym razem wiedziałem że dojdziemy do elfów. Nie myliłem się. Po paru godzinach wyszliśmy na zalaną słońcem polankę. Tam zobaczyliśmy tańczące elfy. Podszedłem do jednego z nich.
-Witaj.-powiedziałem.
-Cześć.-uśmiechnął się elf.
-Czy możesz mnie zaprowadzić to waszego przywódcy?-zapytałem.
-Rozmawiasz z nim.Ja jestem Tenor. Władca Elfów.-przedstawił się.
-Miło mi ja jestem Tajfun.-odparłem.
-Więc Tajfunie co cię sprowadza?-zapytał.
-Poszukuje części egipskiej statuetki kota.-powiedziałem.
-Ah. No dobrze. Mogę ci ją dać. Bo widzisz już dawno temu odnalazłem i skleiłem całą tą figurkę.-powiedział i machnął na elfy.
Po chwili przyniosły statuetkę.



Podziękowałem mu z całego serca i odszedłem. Wróciłem dzięki zaklęciu elfa które teleportowało mnie nad jeziorko. Tam uwolniłem piękną dziewczynę i oddałem jej statuetkę.
KONIEC

Od Lyss.-Ślub zająców.

Ostatni tydzień Był mocno zabiegany. Musiałam załatwić mnóstwo rzeczy. Wreszcie nadeszła długo oczekiwana sobota. Razem z Damon'em i Delią poszliśmy na polankę gdzie miało odbyć się wesele. Wszystko było już gotowe. Na środku stał ołtarz przystrojony kwiatami. Z boku zające ustawiły stoły, które teraz uginały się od sterty jedzenia. Wszędzie gdzie to tylko było możliwe, ustawiono kwiaty, a drogę do ołtarza odznaczał czerwony dywan. Piko stał już ubrany w czarny garniturek. Zajęłam swoje miejsce.Delia stała z koszyczkiem i czekała na rozpoczęcie ceremonii. Natomiast Damon stanął obok ołtarza i trzymał obrączki. Wreszcie zabrzmiała muzyka i moja córka ruszyła do ołtarza sypiąc kwiaty. Za nią dumnie szła Ren w kremowej sukience. Doszły do ołtarza i rozpoczęła się oficjalna część,czyli przysięga. Zaraz po niej Damon podał obrączki. Rozległa się burza oklasków. Wiwaty ucichły dopiero po pięciu minutach. Teraz przyszła pora na zabawa. Razem z dziećmi pogratulowałam młodej parze i usiadłam do obiadu. Później zaczęły się tańce, które trwać będą do samego rana.

piątek, 26 lipca 2013

Powrót

Wróciłam.Cieszę się iż opowiadań było więcej niż poprzednio.
Mamy także nowego wilka,ale to potem,bo miało być zwięzło.
Wracamy więc,opowiadania piszemy.

           Nesta

niedziela, 21 lipca 2013

Uwaga!

Wyjeżdżam,nie będzie mnie od dziś (20.07.13) do piątku (26.07.13).
Co NIE ZNACZY że nie macie pisać opowiada.Jeśli na czyjeś nie odpowiedziałam-odpowiem po powrocie.
                                                Alfa(y)-Nesta i Soren
                                           Ewentualnie Ceres i Sander

środa, 17 lipca 2013

od Wood'a-Jak znalazłem towarzysza cz.2

Tak się cieszyłem, że Vivien jest moją towarzyszką. Ona czuła podobnie. Razem często się bawiliśmy. Wszyscy, którzy mieli towarzysza mieli smoka. Vive cieszyła się z kontaktu z innymi smokami. Ale jednak coś stanęło nam na drodze...
-Vive! Łap!- krzyknąłem i rzuciłem kulę światła. Niezniszczalne łuski mojej towarzyszki pozwalały na kontak z moimi "pociskami". Poleciała za kulą i ją złapała. Ale jak ją nauczyłem, nie odrzuciła, tylko zgniotła i rzuciła na trawę. Potem podleciała do mnie i zniecierpliwiona czekała na następny rzut. Gdy posłałem kulę, ta poleciała bardzo daleko, ale Vivien, koniecznie chciała ją złapać i poleciała za nią. Gdy zniknęła mi z oczu na dłużej, zacząłem się martwić. Sander ryknął zaniepokojony. Rovena, Cynder i Ceres mu zawtórowali. Coś było nie tak. W oddali rozległ się ryk mojej Vive. Przestraszony spojrzałem błagalnie na właścicieli smoków. Wskoczyli na swoje smoki, a Soren powiedział:
-Mój Sander, twoim Sanderem. 
Popatrzyłem na niego z wdzięcznością. Smoki wzbiły się w powietrze. Leciały za rykiem Vivien. Gdy ją zobaczyłem, bardzo się przeraziłem. Leżała w więzach zmęczona i przerażona. Dookoła niej chodzili ludzie i ją mierzyli. Smoki bezgłośnie wylądowały. Sander, którego Vive była najlepszą przyjaciółką ruszył pierwszy. Za nim reszta. Po niezbyt długiej walce, Vivien była wolna, a myśliwi tam gdzie pieprz rośnie. Wróciliśmy wszyscy. Ja już na grzbiecie mojej ukochanej smoczycy, która wysunęła się na przód. Jakby zasysała pęd wiatru. W pewnym momencie wydała z siebie tak głośny ryk, że wszyscy podskoczyliśmy. To był szczęśliwy ryk. Inne smoki też ryknęły, ale i tak oswobodzona Vive zagłuszała je wszystkie.
Koniec:3

Od Tajfuna do Sayony

-Nie jest Ci zimno?-zapytałem po chwili.
Nie czekałem na odowiedź i przytuliłem ją.
-Tajfun?-zapytała.
-Słucham.-powiedziałem.
-Jest sprawa...-zaczęła.
-Jaka?-wtrąciłem.

Sayona jaka to sprawa? 

Od Damon'a do Sayony


-Nie chcę się bawić w te głupie przyjęcia.-prychnąłem.
Mina Delii od razu posmutniała.
-Przeciż nikt nie karze ci się w to bawić.-powiedziała ciocia.
Przewróciłem oczami.
-Znając Delię to ona będzie za chwilę o to błagać.-powiedziałem.
Delia zaczęła płakać.

Ciociu?

od Wooda-jak znalazłem towarzysza

Zaczęła doskwierać mi samotność. Patrzę jak niektóre inne wilki bawią się ze swoimi towarzyszami, aż mi smutno. Spacerowałem po lesie rozmyślając o tym. Usłyszałem zdeterminowany ryk. Pobiegłem za nim. spojrzałem to był... smok! A dokładniej smoczyca.
-Ci łowcy smoków!-warczała. Znów wydała z siebie ryk mrożący krew w żyłach. Wyglądała tak:

 http://pu.i.wp.pl/k,Mzk2MDkwNjMsNDc3ODMxMjg=,f,Vivien.jpg

-Co ci się stało!?-tak się wzruszyłem losem smoka, że zapomniałem o ostrożności.
-Może po kolei. Nazywam się Vivien. Mam nadzieję, że wiesz, iż wśród ludzi ostatnio bardzo modne jest polowanie na smoki. Teraz, jeśli pomożesz mi uciec zostanę twoją wierną towarzyszką na zawsze. Ty kim jesteś?
-Nazywam się Wood, należe do watahy porannej rosy. Chętnie ci pomogę.
Podszedłem do smoczycy. Przeciąłem magiczne więzy. Smoczyca natychmiast się radośnie wyrwała i podleciała w górę. Zatoczyła kilka kół i wylądowała przy mnie. Pochyliła przede mną głowę z szacunkiem.
-Dziękuję Wood'zie. Zgodnie z obietnicą...
Nie dokończyła, bo usłyszała głosy ludzi. Natychmiast żuciła mnie na swój grzbiet i wzbiła się w powietrze. Pęd rozwiewał mi włosy. Gdy Vivien zobaczyła wilki w dole natychmiast się domyśliła i zapikowała w dół. Wylądowała tuż prtzy Nescie.
-Wood! Co to jest!?-krzyknęła
-To jest Vivien. Czy może być moją towarzyszką?
-No... Jeśli ona chce...
-Oczywiście, że chcę! Wood uratował mi życie!-ryknęła dziko.
-No to... Może być.

Od Wood'a-Od szczeniaka do ważniaka cz.1

Chciałbym opowiedzieć historię od moich narodzin do teraz. No więc...

Veronica zaczęła rodzić późną nocą. Urodziła pięć szczeniaczków. Cztery zmarły przed nadaniem imienia. Matka była zrozpaczona, ale przez to szczególnie kochała swojego jedynego żywego synka-Wood'a. Veronica była stara i niepłodna. Ten to był jej pierwszy i ostatni miot. Tym bardziej mnie kochała za te wszystkie szczeniaki, które mogła kiedyś mieć. Byłem rozpieszczany i miałem wszystko prócz wolności. Matka wkrótce umarła ze starości. Ojciec ponownie wziął ślub-o zgrozo!-z Talucią! Piękniutką, młodziutką waderą, która mnie nienawidziła i nie darzyła mojego ojca żadnym uczuciem. Po prostu ostrzyła sobie ząbki na pozycję alfy. W końcu znudziło ją małżeństwo z ojcem i postanowiła zabrać nas obu do lasu i tam zabić, a potem naopowiadać, że zaatakował nas ogromny basior z innej watahy. Ale nie udało się do końca. Zabiła ojca, ale nadszedł jakiś członek watahy. Ja przerażony uciekłem, a Talucia została wygnana.

W następnej części opiszę to wszystko szczegółowo :) CDN! 

od Wood'a do Ifus


Ifus się odwróciła.
-Cześć, Ifus. Chciałem się zapytać czy może razem zapolujemy.
-O, hej Wood. Jasne, chętnie.
Ifus wstała. Poszliśmy razem do lasu beztrosko rozmawiając. W końcu wyczułem jaka. Zaczęliśmy go ścigać. Wkrótce, przy pomocy naszych mocy już znalazł się w naszych żołądkach. Potem rozmawialiśmy.
-Jak tu trafiłaś?-zapytałem.

Ifus, jak?



niedziela, 14 lipca 2013

Od Wood'a do Nesty

Sprawa wygląda tak. Ifus nie zwraca na mnie żadnej uwagi. Zacząłem tracić nadzieję, że ona w ogóle mnie lubi. Więcej! Czy w ogóle wie jak mam na imię! Przygnębiony siedziałem i marnowałem czas. Byłem nad wodopojem i tępo patrzyłem się na Ifus. Podeszła do mnie Nesta.
-Hej, Wood. Coś ty taki przygnębiony.
-Ifus nie zwraca na mnie uwagi.-westchnąłem.

Nesta?

Od Ifus do Wooda

Odpoczywałam nad wodopojem. Zastanawiałam się nad tym nowym wilkiem: Woodem. Zastanawiałam się jaki on jest. W zamyśleniu obracałam w łapach źdźbła trawy. Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok. Odwróciłam się. Za mną stał Wood.
Wood?

Od Sayony do Nesty i Ifus

Zauważyłam, że Nesta i Ifus co jakiś czas patrzą się na mnie z uśmiechem na ustach.
-No co? - zapytałam w końcu. Roześmiały się. Nagle zrobiło się dość ciemno. Spojrzałyśmy w górę. Nad nami wisiała duża, burzowa chmura.
-Może lepiej już wracajmy? - zaproponowała Ifus a my przytaknęłyśmy. Zanim się pozbierałyśmy zaczęło już kropić. Po chwili rozpętała się prawdziwa ulewa. Zanim dotarliśmy do naszych jaskiń byłyśmy całe przemoczone i przemarznięte. Nesta szybko poszła do swojej groty a Ifus do swojej. A moja grota niestety była na drugim końcu. Nagle poczułam jak Ifus mnie chwyciła.
-Sayona! Chyba nie chcesz być chora. Chodź. Przeczekasz burzę u mnie. - pociągnęła mnie do swojej jaskini. Było w niej sucho i przyjemnie. Odetchnęłam z ulgą.
-Dzięki Ifus.

Ifus?

Od Sayony do Damona i Delii

Uśmiechnęłam się do Delii.
-Oczywiście, że się z tobą pobawię. A w co chcesz się bawić?
-Może w przyjęcie? - zapytała podekscytowana Delia. Roześmiałam się.
-Damon a ty co? - zapytałam jak zobaczyłam leżącego Damona odwróconego do ściany. Podeszłam do niego. - Coś nie tak?

Damon? Delia?

Od Sayony do Tajfuna

Uśmiechnęłam się do Tajfuna.
-Chyba masz racje.
-To co powiesz na wieczorny spacer?
Przytuliłam się do Tajfuna.
-Z chęcią.
Ruszyliśmy spacerkiem po ślicznej ścieżce. Nagle zaczęło grzmieć.
-Może już lepiej wracajmy? - zapytał Tajfun a na przytaknęłam. Zanim dotarliśmy do jaskini Tajfuna byliśmy cali przemoczeni. Już chciałam odejść do swojej groty ale mnie powstrzymał.
-Zostań u mnie przynajmniej na czas, gdy leje. - powiedział zatroskany. Położyłam się obok niego.

Tajfun?

poniedziałek, 8 lipca 2013

Chat wraca

Prze głosowano-chat wraca.
Ja wrócę (komputer się psuję i trza coś wymienić -,-) za kilka dni.Wrócę-napiszę.

                                                             Wasza najukochańsza alfka Nesta (i alf Soren) xD