Chciałbym opowiedzieć historię od moich narodzin do teraz. No więc...
Veronica zaczęła rodzić późną nocą. Urodziła pięć szczeniaczków. Cztery
zmarły przed nadaniem imienia. Matka była zrozpaczona, ale przez to
szczególnie kochała swojego jedynego żywego synka-Wood'a. Veronica była
stara i niepłodna. Ten to był jej pierwszy i ostatni miot. Tym bardziej
mnie kochała za te wszystkie szczeniaki, które mogła kiedyś mieć. Byłem
rozpieszczany i miałem wszystko prócz wolności. Matka wkrótce umarła ze
starości. Ojciec ponownie wziął ślub-o zgrozo!-z Talucią! Piękniutką,
młodziutką waderą, która mnie nienawidziła i nie darzyła mojego ojca
żadnym uczuciem. Po prostu ostrzyła sobie ząbki na pozycję alfy. W końcu
znudziło ją małżeństwo z ojcem i postanowiła zabrać nas obu do lasu i
tam zabić, a potem naopowiadać, że zaatakował nas ogromny basior z innej
watahy. Ale nie udało się do końca. Zabiła ojca, ale nadszedł jakiś
członek watahy. Ja przerażony uciekłem, a Talucia została wygnana.
W następnej części opiszę to wszystko szczegółowo :) CDN!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz