Razem z bratem chodziliśmy po lesie i szukaliśmy schronienia. Nagle zza
krzaków wyskoczył biały wilk z czarnymi uszami.
- Dlaczego naruszacie tereny watahy?! - powiedział, a James rzucił się na niego.
- James! Przestań! - krzyknęłam i oddzieliłam go od wilka.
- Bardzo przepraszam. Nie mamy rodziny i trudno nam się z tym pogodzić.
Nie wiedzieliśmy, że wchodzimy na wasze tereny.
- Nie ma sprawy. Możecie dołączyć do nas.
- Naprawdę? - spytałam się. Wilk kiwnął głową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz