Nasza mała "rodzinka" wędrowała już długo szukając schronienia. Dotarliśmy w końcu do terenów jakiejś watahy. Usłyszeliśmy rozmowę wilków i schowalismy się za krzaki.
- Dlaczego naruszacie tereny watahy?! - usłyszeliśmy głos wilka. Potem jakiś inny wilk rzucił się na tego pierwszego. Aż mnie łapa świerzbiła, żeby ich rozdzielić, ale Petala bez słowa pociągnęła mnie w momencie kiedy miałem wstać.
- Bardzo przepraszam. Nie mamy rodziny i trudno nam się z tym pogodzić. - powiedział trzeci wilk po rozdzieleniu walczących. -
Nie wiedzieliśmy, że wchodzimy na wasze tereny.
- Nie ma sprawy. Możecie dołączyć do nas.
- Naprawdę? - spytał się trzeci. Wilk kiwnął głową. Nie wytrzymałem. Wyrwałem się z żelaznego uścisku Petali i wstałem. Próbowali mnie zatrzymać, ale na próżno. Wyszedłem z krzaków. Obce wili gwałtownie odwróciły głowy w moją stronę.
<Soren?James?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz