Byłam w jaskini i czekałam na Tajfuna, gdy nagle weszli Nesta i Soren.
-O hej. - przywitałam się.
-Hej.... - powiedzieli, ale ich mina nie wskazywała niczego dobrego.
-Coś nie tak? - spytałam.
-Właściwie to tak.... - powiedziała ostrożnie Nesta. - Tajfun odszedł z watahy.
-Co? - spytałam nie wierząc własnym uszą. - Nie mógł mi tego zrobić!
W moich oczach pojawiły się łzy. - Mówił że mnie kocha! A w ogóle teraz?! Kiedy będziemy mieć szczeniaki?!
-Szczeniaki? - spytał zdziwiony Soren.
-Tak. Chcieliśmy wam właśnie powiedzieć, ale, ale..... - rozpłakałam się. Jak mógł mi to zrobić? Zostawił mnie sam! Nie wierzyłam w to.
-Mówiłem, żebyśmy powiedzieli jej to delikatnie. - szepnął Soren do Nesty.
-Nie martw się Say , wszystko się ułoży.... - pocieszyła mnie Alfa. Kiwnęłam głową, ale w to nie wierzyłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz