Właściwie nikogo w tej watasze nie znam. No to zrobiłem obchód. A włsćiwie oblot. Vive nie puszcza mnie nigdzie samemu, no chyba, że jej tak karzę, ale mi to nie przeszkadza. No więc leciałem na Vivien. W dole zobaczyłem waderę, która wydawała się miła. Podleciałem do niej.
-Hey jestem Wood, a ty?
-Reneesmee.
-Masz ochotę się przelecieć?
-Jasne chętnie.
Pochwili lotu odstawiłem ją na ziemię.
-I jak?-zapytałem
Reneesmee, jak wrażenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz