czwartek, 30 maja 2013

Od Sayony cd.Jak znalazłam skarb w górach


"Tylko gdzie go szukać? - myślałam zaniepokojona - Przecież on moze byc wszędzie! - a po chwili dodałam - Albo nigdzie"
Szłam jakims dziwnym wąwozem pomiędzy dwoma górami. Nagle ujrzalam jaskinie. Ale nie taka naturalna, jakby ktoś tu specjalnie ja zrobił. Na ścianach wisialy male, kryształowe lampki. Weszłam. Nagle usłyszałam jakis huk... Jakby woda. I nagle zdalam sobie sprawe, ze szlam korytem rzeki... Biegłam jak najszybciej mogłam. Z tylu słyszałam juz wode. Z przerażeniem ujrzalam, ze zaraz utone...
Cdn.

wtorek, 28 maja 2013

Uwaga

Przedłużam czas konkursu do 30.05.13,a głosowanie do 02.05.13 zachęcam do udziału.                                            
                                                                                                       
                                                                                                         wasza Nesta c:

Od Sayony cd.Jak znalazłam skarb w górach

Zaczęłam biec po kamiennych schodkach, które nieustannie pięły się w górę. Byłam już mocno zmęczona. Biegłam już dość długo. Już miałam na chwilę przestać i odpocząć, gdy poczułam powiew wiatru. "Wyjście!" - pomyślałam i zerwałam się na równe nogi. Po chwili schodki skończyły się. Jednak zamiast na powierzchnie znalazłam się w kolejnym korytarzu. Znalazłam się na rozwidleniu dróg. Droga prowadziła prosto, w prawo i w lewo. Którą drogę mam teraz wybrać? Zira nic o takim czymś nawet nie wspominała! "A no tak! - palnęłam się w czoło - Jakby mogła pamiętać, jak pewnie nigdy tu nie była. Przecież pływać nie umie!". Postanowiłam jednak pójść prosto. Gdy wymijałam pozostałe drogi usłyszałam z ich wnętrza jakby jakiejś wrogie warknięcie, pomruk. Serce podeszło mi do gardła na myśl co tam może być. Przyśpieszyłam do cwału. Po chwili usłyszałam dudnienie za sobą. Nie ustawało. "Pewnie to coś mnie goni!" - zawołałam przerażona, ale już szybciej biec nie umiałam. Nagle jednak w mroku ujrzałam światełko. Jakby....jakby wyjście! Tak! Po chwili znalazłam się na zewnątrz. Podbiegłam do pierwszego lepszego krzaka i schowałam się za nim. nagle z mroku jaskini wynurzyła się ogromna, brązowa łapa, ale gdy tylko padły na nią promienie słoneczna zaraz się cofnęła. Odetchnęłam z ulgą. Wreszcie jestem z powrotem za ziemi! Teraz tylko znaleźć Róg...
Cdn.

poniedziałek, 27 maja 2013

Przypomnienie

Przypominam iż jest rozpoczęty konkurs.Szczeguły w zakładce "konkursy"

Od Sayony do Tajfuna

Wskoczylismy razem do wody. Przez chwile pływaliśmy, potem zaczęliśmy sie chlappłyniezy czym było dużo śmiechu). Na końcu urządziliśmy zawody kto pierwszy dopłynie do brzegu. Wygrał Tajfun
-i kto tu musi popracowc nad kondycja? - zapytał. Zaczęliśmy sie śmiac.
Tajfun?

niedziela, 26 maja 2013

Od Ramba C.D. Nesty

- Tereny? 
- Okej. 
~ Chodziliśmy tu i tam. Nesta pokazywała co tu jest a co tam. Potem spotkaliśmy Ayline, wydała się miła. A jeszcze potem ona dołączyła i tak jakoś to było. ~

Od Tajfuna do Sayony

To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Nie wiedziałem co powiedzieć więc wolałem milczeć. Sayona robiła to samo. W końcu nie wytrzymałem.
-Idziemy popływać?-zapytałem.
-Z miłą chęcią.-odparła.
Pobiegliśmy nad jeziorko gdzie od razu wskoczyłem do wody. Sayona wskoczyła zaraz za mną.

Sayona? Sorka że tak krótko.

Od Sayony cd.jak znalazłam skarb w górach

Zakaszlałam. Otworzylam oczy. Czy ja w ogole żyje? Po chwili zorientowałam sie ze tak. Rozejrzalam sie wokół siebie i wszystko sobie przypomniałam. W miescu oberwania od skaly mialam krwawiace rozciecie. Szybko wstałam. Byłam na brzegu jeziroka, a w dali widziałam jeszcze wodospad, gdzie rozstałam z lisica. Przed sobą zaś ujrzalam tunel. Ciemny, bo nie było juz tam kryształów, wąski i dość straszny. Jednak powoli weszlam do niego. Przez chwile stalam, by przyzwyczaić sie do ciemności, a potem ruszyłam dalej.
                                                                    ***
Juz zaczynałam sie denerwować, gdyż tak szlam i szlam, i nic. Gdy juz tracilam nadzieje, nagle zauważyłam schodki. Oo mały włos bym sie o nie potknela. Prowadziły w góre. Zachecona tym, ze pewnie prowadzą na powierzchnie zaczęłam biec.
Cdn.

sobota, 25 maja 2013

Od Ayline-Jak dotarłam

Zabito moją rodzinę. Uciekłam. Parałam się magią i tajemnicą. Dotarłam tu. Zobaczyłam waderę patrolującą granice watahy.
-Cześć, jestem Ayline.
-Witaj, jestem Nesta.
-Miło mi cię poznać. Wnioskuję, że masz watahę.
-Tak, mam.
-Czy mogłabym do niej dołączyć?
-Oczywiście.
-No to skoro jestem tu nowa, może mnie oprowadzisz?
< Nesta? >

Od Sayony do Tajfuna

Tajfuna zawiesił mi na szyi przepiękny naszyjnik.
-Kocham cię. - szepnął i mnie pocałował.
-Ja... ja też cię kocham! - powiedziałam i rzuciłam się mu na szyję. Było wspaniale! Przez chwilę tak się przytulaliśmy. W końcu się puściliśmy i znów pocałowali.
Tajun co dalej?

Mamy nowego wilka




Imie: Ayline
Wiek:3 lata
Płeć: wadera
Stanowisko:dyplomata
Partner: szuka, podoba jej się Rambo
Charakter:W żywiole mroku: Nie miła, wkurzająca, wulgarna, odpychająca, męcząca, bezwzględna, rządna krwi
W żywiole muzyki: Miła, słodka, przyjacielska, opiekuńcza, troskliwa.
Moce:wszystkie związane z żywiołami+latanie bez skrzydeł, urok (samiec traci do niej słabość na 24h),zatrzymywanie czasu, Stąpanie w cieniu, Umie zgasić ogień wzrokiem, Jest poskramiaczką cieni, umie czarować.
Żywioł: Mrok, muzyka, magia

Wilcze maliny:0
Inwentarz:Nic


Od Nesty do Ramba

-chodź-powiedziałam-poznasz innych
                           ***
Gdy dotarliśmy na miejsce,od razu przywitał nas Soren
-a to kto?-zapytał
-to jest Rambo-odpowiedziałam
-o,hej
-hej
-too..pokażemy cię innym-powiedziałam,po czym machnęłam łapą na znak żeby ze mną poszedł
Weszliśmy na duże wzgóże,z kąd było wszystko widać.
-tam jest Sayona,Tajfun,a tam Claeer-wskazywałam łapą-no..skoro już poznałeś członków,to co chcesz teraz zobaczyć?

Rambo?

Od Tajfuna do Sayony

Co chwilę oglądałem się za siebie żeby zobaczyć gdzie jest Sayona. Mocno się zdziwiłem kiedy przed samym drzewem wyprzedziła mnie. Kiedy tam dotarłem stała beztrosko oparta o pień drzewa.
-Musisz popracować nad swoją kondycja.- powiedziała radośnie.
Uśmiechnąłem się i zauważyłem że coś błyska w trawie. Na chwilę spoważniałem i podszedłem do tego miejsca. A tam ujrzałem najpiękniejszy wisiorek:

Podniosłem go i wróciłem do Sayony.
-Co tam masz?-zapytała.
-Coś dla ciebie.-odparłem i zawiesiłem jej naszyjnik na szyji.
-Kocham Cię.-szepnąłem po czym pocałowałem ją.

Sayona?

Od Sayony cd.jak znalazłam skarb

Wodospad był przepiękny. Mogłabym chyba patrzeć na niego w nieskończoność, gdyby nie cel mojej wyprawy.mwoda z wodospu tworzyła rzekę, a trochę dalej tworzył sie następny, ale o wiele mniejszy wodospad. Potem chyba było jezioro.
-Bedziesz musiała płynac. - zauważyła Zira. Pokiwalam głowa. - Ale ja nie moge towarzyszyć, nie umiem pływać.
Popatrzyłam sie smutno na lisice. Wymielilysmy usciski na pożegnanie, poczym rozeszlysmy sie.
                                                                      ***
Bez Ziry było mi jakoś smutno. Bałam sie. Jednak dzielnie wskoczylam do rzeki. Nie wiedziałam, ze nurt jest taki silny. Przez chwile nie umialam wyplynac na powierzchnie. Dopiero po chwili wynurzylam sie. Zobaczylam duża skarpe tuż przede mna. Nie zdążyłam jej wyminac. Po chwili stracilam przytomnosc.
Cdn.
P.S.
Sorki za błędy ortograficzne, ale pisze to na telefonie :P

Od Sayony cd.Jak znalazłam skarb w górach

Przejście z jednego pokoju kryształów do drugiego zajęło nam dużo czasu. Zira caly czas zostawała w tyle.
-Oh, patrz! Jaki piękny rubin! Nie widziałam tu takich wczesniej! - mówiła lisica. I tak było z conajmniej 50 razy.
-Zira prosze cie! Idz szybciej! Musze jak najszybciej tam dotrzeć! -krzyknełam w koncu zniecierpliwiona. Podbiegla do mnie.
-No juz, juz idziemy - mruknela. Przeszłyśmy do drugiego pokoju. Byl jeszcze większy od poprzedniego. Szczęście, ze Zira juz sie nie zatrzymywala i szybko wyszliśmy. Nagle uslyszalam jakiejś dudnienie.
-Co to? Koniec świata? - zapytałam zaniepokojona. Lisica wybuchnela śmiechem.
-Nie! To wodospad! - zawołała. Byłam ciekawa tego wodospadu. Moze gdzies tu jest wyjście? Szłyśmy mokrym tunelem i co chwila kapała na mnie woda. Gdy dotarlysmy, byłyśmy cale mokre. Nagle naszym oczom ukazal sie olbrzymi, przepiękny wodospad.
Cdn.

Od Sayony cd.jak znalazłam skarb

Przez chwilę szłyśmy dużym, wygodnym tunelem. Nagle Zira odwróciła się.
-Zaraz dojdziemy do kryształowych jaskiń, potem będzie wodny wodospad, jezioro, a potem długi tunel prowadzący na powierzchnię.
-To tak daleko? - jęknęłam. Zaśmiała się.
-No pewnie, że daleko. Z tego miejsca góry są nawet daleko. Ale je będę ci towarzyszyć tylko do wodospadu.
Przeszedł mnie dreszcz. Ruszyłyśmy dalej. Nagle tunel zwężył się i weszłyśmy do pięknej, oświetlonej komnaty. Byłam zdziwiona, że jest tak jasno. Myślałam, że to już kolejna dziura na zewnątrz. Zapytałam o to Zirę. Zaśmiała się.
-Jesteśmy dość głęboko nad ziemią. Tak świecą niektóre klejnoty. Tu je często zbieram. - i pokazała mi duży, niebieski kryształ stojący tuż obok wejścia. Gwizdnęłam z zachwytu. Takich różnokolorowych klejnotów było tu pełno. Ruszyłam przed siebie, a Zira chodziła od klejnota do klejnota wymieniając ich nazwy.
Cdn

piątek, 24 maja 2013

Od Ramba do Nesty

- Po takim tam wypadku dostałem częściowej amnezji i nie pamiętam skąd pochodzę. - Powiedziałem spuszczając łeb. Po chili podniosłem łeb spojrzałem głęboko w oczy wadery i dodałem: - Ja też tak jakbym cię znał.
- Ale ty wtedy wyglądałeś trochę inaczej, jednak zawsze miałeś to pióro.
- Może.. Może.. - przytuliłem waderę. - Od dawna nie spotkałem żadnego wilka. A szczególnie znanego mi wilka. - puściłem waderę.
- No to miło cię znów widzieć. - mówiła z uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę watahy, rozmawiając.
Nesty dokończ jeśli chcesz.

Od Nesty do Ramba

-aaa...długo by opowiadać.Kiedyś miałam inną watahę która..-zatrzymałam na chwile
-i co się z nią stało?
-..spłonęła
-ooch.
-wszystkie wilki uciekły,zostałam sama z Sorenem..błąkałam się trochę,aż w końcu dotarłam tutaj
a ty?mówiłeś że jesteś z daleka.Pozwół że spytam..z kąd dokładnie?Wiesz w dzieciństwie miałąm przyjaciela ..bardzo podobnego do ciebie i...

Rambo?

Od Ramba do Nesty

- Ja jestem z ... - zamilkłem. 
- Z?
- Z bardzo daleka. Do watahy mówisz... 
- No to jak? 
- Od Bardzo bardzo dawna szukam swojego miejsca na tym świcie. Więc jeśli mi się spodoba to zostanę, a jeśli nie to odejdę. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - A ty skąd jesteś. 
Nesty ?

Od Nesty do Ramba

-możliwe,możliwe..no ale chodź.Potem się poznamy.Jesteś głodny?
-o taak
-to poczekaj tu chwile.Skoczę po coś do jedzenia-mówiąc to pobiegłam do lasu.
Po chwili wybiegłam z niego z jeleniem w pysku.
Rozkroiłam go na dwie części i jedną dałam Rambo.
-dzięki-powiedział
-nie ma za co.Idziesz nad wodopój?
-dobra
-to chodź
Dotarliśmy na miejsce,napiliśmy się trochę,po czym powiedziałam:
-too..z kąd jesteś?Chcesz dołączyć do watahy?

Rambo?

Od Ramba

Podróżowałem .. Ba.. Błąkałem się przez kolejne dni, miesiące, a nawet lata. Znalazłem tyle pięknych cudownych miejsc.. Jednak żadne mi nie pasowało. Natchnałem się na dziwną nie znaną mi do tej pory istotę. To tak jakby latająca, płonąca niebieskim ogniem, puszysta kuleczka. Biegnąłem za nią, a ona coraz szybciej leciała. Biegłem ile sił w łapach. Zatrzymała się w ciąż wisiała w powietrzu. Nagle pisknęła, ziemia zaczęła drżyć, a w okół mnie pojawiły się miliony, miliardy takich samych kuleczek. Wtedy ich piszczenie zamieniło się śpiew. Rozumiałem każde słowo. Dopóki coś, a raczej czarna postać nie zaczęła biegnąć w moją stronę. Niebieskie kuleczki zaczęly krzyczeć " - uciekaj, uciekaj! Oni już na ciebie czekają! " po czym ruszyły w stronę zarnej postaci. Biegłem, biegłem i nie odwracałem się za siebie. Podczas biegu wpadłem na kogoś. To była wadera o tęczowych oczach. Tak jakbym ją pamiętał.. Tak jakbym ją znał i to bardzo blisko... 
- Hej ? Żyjesz ? Gadam do ciebie ! Helouu ziemia do wilka z piórem. 
- E co.. - odpowiedziałem otrząsając się z myśli. 
- Skąd sie tu wziąłeś. - spytała miłym i znajomym głosem.
- Ja ja.. Długo by opowiadać. Czy my się przypadkiem nie znamy? - mówiłem. 
< Nesta Mogłabyś dokończyć ?;3 >

Mamy nowego wilka



Imię: Rambo
Wiek: 4 lata
Płeć: Basior
Stanowisko: Tropiciel
Partner: Szuka jedynej.
Charakter: Miły ale czasami, tajemniczy, mądry, agresywny, opanowany, stanowczy, odważny. Ochroni każdą istotę żywą która na to zasługuje.
Moce: Jest silny, szybki, zwinny i bezszelestny. Widzi dusze swoich przeciwników. 
Żywioł: Natura

Od Sayony do Tajfuna

Nagle potknęłam się o korzeń. Tajfun złapał mnie zanim zdążyłam upaść. Uśmiechnęłam się.
-Dzięki Tajfun. - on także się uśmiechnął.
-Nic takiego. 
-To co? Robimy wyścigi do tego dużego drzewa? - zapytałam wskazując duże drzewo.
-Dobra! - powiedział i od razu zaczął biec. Zaczęłam się śmiać i pobiegłam za nim.
Tajfun?

Nowa praca

I kolejna praca.
Od Sayony:

Mamy nowy art

Nadesłany na konkurs,od Tajfuna:

 

czwartek, 23 maja 2013

Od Tajfuna do Sayony

Zajadaliśmy się ze smakiem jeleniami i co chwile zerkaliśmy na siebie. W pewnej chwili na policzkach Sayony pojawiłu się urocze różowe plamki. Uśmiechnąłem się i spuciłem głowe.
-Ale sobie pojadłam.-oznajmiła Sayona.
-Ja też.-przyznałem.
- To co teraz porobimy?-zapytała.
-Wiesz, może teraz trzeba spalić te kalorie.-zaproponowałem.
-Co masz na myśli?-zaciekawiła się.
- Chodź pobiegamy.-rzuciłem.
Sayona pokiwała głową i zaczęła truchtać. Pobiegłem za nią. Wbiegliśmy do lasu, gdzie z ziemi wyrastału korzenie. W pewnej chwili Sayona obruciła się żeby zobaczyć czy biegne za nią. Z tego powodu potknęła się o jeden z korzeni. Na nic nie czekałem i nim zdążyła upaść, złapałem ją.


Sayona?

Od Nesty-nowy konkurs

Ogłaszam konkurs!Nie szkodzi że w watasze jeszcze nie ma aż tylu wilków.
Konkurs plastyczny,o tytule "Mój towarzysz"
Wykonanie dowolne:gimp,paint jak kto chce.
Rysujemy swego(bądź wymyślonego)towarzysza.
Więc tak.Za mało osób,by się paprać przez nie wiadomą ilość dni,z tym głosowaniem na stronie.
Tak więc każdy może nadesłać jedną pracę.Termin nadsyłania prac od dziś(24.05.13)do 28.05.13
Dlaczego termin taki krótki?Bo i otóż osób jest mało.
Każdy ma jeden głos.Nie można głosować na swoją pracę.
Ja nie biorę udziału w konkursie(aby było fair)
Głosy oddajemy na moje konto.Np.:
Lol Lolski: Głosuję na Sayonę
Troll 45:Głosuje na Tajfuna
(nazwy kont zmyślone ;p)
Głosowanie trwa do 30.05.13
Muszą być nadesłane przynajmniej dwie prace,bym mogła rozstrzygnąć.
Jak wysłać?
Otóż dajesz link swojej pracy,a wcześniej wrzucasz do internetu zdjęcie,np.na NK(ja tak przerzucam niektóre zdjęcia)facebooka,bądź inną stronę.
Oczywiście obrazek musi być twój.
Nagrody:
Naszyjnik nieśmiertelności i 60 WM
Powodzenia życzy alfka c:

Mój przykład:
Ceres c:
(Nie kopiować.Obrazek jest mój i tylko mój.)

środa, 22 maja 2013

Od Sayony cd.jak znalazłam skarb w góach

Zira pewnym krokiem prowadziła mnie przez wąskie korytarze. Stawało się coraz ciaśniej. Z trudem się przeciskałam. 
-Wybacz - powiedziała Zira - Te tunele są dostosowane do mojego wzrostu.
Uśmiechnęłam się. Zaczęłam przeciskać się dalej. Po paru minutach doszłam z Zirą do dużego pomieszczenia. 
-Witaj w moich skromnych progach. - powiedziała Zira, zrobiła zapraszający gest i uśmiechnęła się.
-Wybacz ten nieporządek. Bardzo rzadko miewam gości. 
Machnęłam łapą. Zira miała tu bardzo ładnie. Pod ścianą na półce zauważyłam słoiczki z jakimiś ziółkami. W jednym rogu leżały szlachetne kamienie. A na środku stał duży stół. Podeszła do niego.
-Mam tylko małe gryzonie - powiedziała żałośnie lisica zaglądając do swojego "magazynu". - Mi zwykle to wystarcza, ale tobie może nie smakować.
-E tam. Może być. Zjadłabym nawet konia z kopytami. - powiedziała i zaśmiałam się. Odpowiedziała tym samym.
-No proszę. Jednak przysłowie Głodny jak wilk mówi prawdę. No,no. Proszę częstuj się. 
Zaczęłam jeść. Nornica, którą podała mi Zira była całkiem smaczna.
-Mówisz, że znasz wyjście z tych jaskiń? - zapytałam gdy już skończyłam. - A może jedno wyjście jest koło gór? Właśnie tam zmierzam.
Lisica zamyśliła się.
-Właściwie to tak. Jest taki jedno. Choć to ci pokaże. 
Serce podskoczyło mi do gardła. Mam szanse wydostać się stąd i uratować Sorena! Pełna emocji ruszyłam za Zirą.
Cdn.

Od Sayony do Tajfuna

Ruszyliśmy w stronę jeleni. Wiatr rozwiewał mi grzywkę tak, że omal bym przywaliła w drzewo. Wybiegliśmy na polane. Spłoszone stado jeleni rzuciło się do ucieczki. Szybko upolowaliśmy trzy dorosłe i jednego młodego. Zaczęliśmy jeść. Popatrzyłam się na Tajfuna. Moje oczy wesoło popatrzyły na niego. Też się popatrzył. Czułam, że się rumienię. 
Tajfun? Sorki, że tak krótko

Od Tajfuna do Sayony

Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem uśmiechniętą twarz Sayony.
-Dzień dobry.-przywitałem się.
-Witaj.-odparła.
-Długo już tak siedzisz?-zapytałem
-nie, tylko chwilę.-odpowiedziała.
-To dobrze. Może pójdziemy coś zjeść?-zaproponowałem.
-Z chęcią.-odparła.
Zeszliśmy z góry śmiejąc się i skierowaliśmy się do lasu. Tam na chwilę spoważnieliśmy i zaczęliśmy tropić. Co chwilę udawałem że przez przypadek wpadam na Sayone, a ona uprzejmie odpowiadała że nic nie szkodzi. Wreszcie udało nam się wytropić kilka jeleni.
-To jak? Polujemy?-Zapytała Sayona.
-Też pytanie.-powiedziałem uśmiechając się.
Jeszcze raz spojrzeliśmy sobie w oczy i ruszyliśmy pędem w stronę jeleni.

Sayona?

wtorek, 21 maja 2013

Od Sayony cd. jak znalazłam skarb w górach

Lisica zaśmiała się nieprzyjemnie.
-No cóż. Tak jak myślałam. Z resztą, każdy tak na mnie reaguje. Dlatego tu mieszkam. Nie bój się. Gryzę tylko w samoobronie. 
Odetchnęłam.
-Naprawdę tutaj mieszkasz? - zapytałam. Westchnęła.
-Tak i to od urodzenia. 
-Nie nudzi ci się? - byłam jeszcze bardziej zdziwiona. Wzruszyła ramionami.
-Mam dużo zajęć. Jestem zielarką. Zbieram także kamienie szlachetne, mam całą kolekcję! - pochwaliła się. Uśmiechnęłam się do niej.
-Aha i mam na imię Sayona.
-Ja jestem Zira.
-Mówiłaś, że znasz wyjście z tej jaskini?
-Tak... Jest ich wiele. Mogę ci chętnie pokazać.
-Dziękuję. A masz może coś do jedzenia? Burczy mi w brzuchu.
Zira zaśmiała się. 
-Pewnie. Chodź!
Z błogą miną pobiegłam za swoją nową znajomą

Cdn.

poniedziałek, 20 maja 2013

Od Sayony cd. jak znalazłam skarb w górach

Szłam wąską ścieżką. Ledwie przeciskałam się przez wąskie i mokre korytarze. Co chwila na głowę kapała mi woda. Było dość ciemno. Światła dawały tylko nieliczne klejnoty. W pewnym momencie doszłam do większej sali. W jej suficie była malutka szpara. Nadal było jednak za wysoko. Westchnęłam. 
-Chyba nigdy się stąd nie wydostanę! - jęknęłam żałośnie i usiadłam. 
-Z tych jaskiń jest wyjście. - odezwał się głos za moimi plecami. Przestraszona odwróciłam się. Nikogo nie było. Nagle z cienia wysunęła się biała, smukła łapa z krwisto-przezroczystymi pazurami. Chwilę później przede mną stanęła biała jak śnieg lisica o trzech ogonach i krwistych oczach. Przypatrywała mi się uważnie. Ze strachu przywarłam do ściany.

Cdn.

Od Sander`a

Od pewnego czasu Ceres zaczął nas unikać.Osobiście to nie wiem o co mu chodzi.
Na tym całym wypadzie było ekstra!Pojechaliśmy(a właściwie to polecieliśmy)
najpierw do lasu,a potem na plaże.W nocy była impreza,
były zawody,i inne różne.
Próbuje go ostatnio śledzić,ale on zaszywa się w jakieś ostępy.
Może z czasem mu przejdzie...

Od Ceresa

Właśnie wróciłem ze "smoczego wypadu"(takie wakacje dla smoków).
Pod czas niego zdążyłem oczywiście zgubić kilka rubinów(mówiąc "kilka",dokładniej mam na myśli wszystkie).No jakby to nie wystarczyło,cholerny los sprawił że wszyscy piepszą o tym całym wypadzie,a mnie mają gdzieś.Jedyne pytanie które ktoś mi rzuci od czasu do czasu,to "jak wrażenia?".
No więc teraz błąkam się po jakiś leśnych ostępach i próbuję znaleźć se jakieś zajęcie.
Niestety,jak na razie to nic z tego nie wychodzi.
Dziś poszedłem na plażę i rzucałem kamieniami w wodę.
Cóż...przednie zajęcie ale innego nie było.
W podsumowaniu mych rozmyślań,uznałem iż nawet jak bym skoczył z klifu to i tak wszyscy mieli by to gdzieś.
Teraz pozostaje tylko zbudować teleport z policyjnej budki,cofnąć się w czasie i zapobiec temu całemu wyjazdowi.
Postanowiłem jednak iż się z tym prześpię do jutra.


niedziela, 19 maja 2013

Od Sayony cd.jak znalazłam skarb w górach

Obudziłam się. Ze zdziwieniem zaczęłam rozglądać się po miejscu, gdzie się obudziłam. Powoli przypomniałam sobie przykre wydarzenia z tego ranka. Teraz było południe (a przynajmniej tak mi się zdawało). Westchnęłam. Nagle do głowy przyszła mi myśl. Nie próbowałam wołać. Może ktoś usłyszy? Zaczęłam krzyczeć. Przez chwilę nasłuchiwałam i znów krzyczałam. Cisza. Nikogo nie było w pobliżu. Po pół godziny uznałam, że po co zdzierać sobie głos. Nie mogłam się wydostać. Ale...może będzie jakiejś inne wyjście? Kto wie co się czai w tajemniczych progach tych jaskiń. Powoli ruszyłam ciemnym korytarzem...
Cdn.

Od Sayony do Tajfuna

Obudziłam się. Leżałam pod krzakiem. Koło mnie leżał także Tajfun. Co my tu robimy? Nie wiedziałam, ale cudownie było tak leżeć i poprzytulać się do niego. Wygrzewałam się w promieniach porannego słońca. Pomyślałam, że świat jest piękny. Większość czasu spędzałam z Tajfunem, co było wspaniałym przeżyciem. W moim sercu czułam nieznane mi dotąd uczucie. Starałam się je jednak trzymać na wodzy, żeby zbyt bardzo tego nie okazywać. Nagle usłyszałam, że Tajfun zaczyna się budzić. Przerwałam rozmyślania.

Tajfun? ;*

Od Tajfuna do Sayony

To było niesamowite uczucie, kiedy Sayona opierała się o mnie. Przymknąłem na chwilę oczy i czułem jakbyśmy na świecie byli sami. Nawet nie zauważyłem kiedy na chwilę przysnąłem. Sayona zrobiła to samo. Nie chcąc jej budzić wziąłem ją delikatnie i zaniosłem ją pod krzak gdzie i ja się położyłem.

Sayona?

piątek, 17 maja 2013

Od Sayony cd.jak znalazłam skarb w górach

Obudziłam się rano. Przez chwilę byłam zdezorientowana, nie wiedziałam gdzie jestem. Nagle sobie przypomniałam. Raźnym krokiem wyszłam z mojej norki. O tak, wypoczętym jest podróżować o wiele łatwiej. W dalszym ciągu biegłam przez las. Po chwili upolowałam zająca. Zjadałam skromny posiłek po czym znów zaczęłam wędrówkę. Przyśpieszyłam do biegu. Wiatr wesoło rozwiewał moją grzywkę. Nagle moje łapy straciły podparcie i zleciałam do jakiejś dziury...
                                                                          ***
Przez chwilę byłam tak oszołomiona upadkiem i bólem, że nie otwierałam oczu. Dopiero po paru minutach zamrugałam zdziwiona powiekami. Znajdowałam się w jaskini, a raczej w systemie jaskiń. Wnętrze oświetlały kolorowe klejnoty. Popatrzyłam się w górę. Pięć metrów nade mną widniał duży otwór. Spróbowałam wdrapać się po pochyłej ścianie. Nic z tego. Drapałam i robiłam wszystko co w mojej mocy, ale nic z tego. W końcu wykończona zasnęłam z łzami na policzkach...
Cdn.

Od Sayony do Tajfuna

Uśmiechnęłam się nieśmiało do Tajfuna.
-Chętnie. - odpowiedział mi tym samym. Zaczęliśmy biec wolnym truchcikiem. Był wspaniały, letni wieczór. Cudownie było spacerować i to jeszcze z Tajfunem~! Po chwili weszliśmy na duże wzgórze. Widok był cudowny. W dole było widać las i góry. Na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Było cudownie. Przez chwilę obserwowaliśmy razem migoczące punkciki. Nawet nie wiedząc oparłam się o Tajfuna i przymknęłam powieki...
Tajfun?

czwartek, 16 maja 2013

Od Tajfuna do Sayony

Siedzieliśmy w milczeniu, zajadając kolacje. Sayona co chwile spoglądał na mnie, a ja niby niechcący na nią. Wreszcie postanowiłem wstać.
-Robi się trochę późno.-powiedziałem.
-Też zauważyłam.-odparła Sayona.
-No chyba pora się pożegnać.-rzuciłem.
-Nie żartuj. Przecież nie jesteś już dzieckiem.-prychnęła.
-W sumie racja. To co chcesz robić?-zapytałem.
Sayona zastanowiła sie przez chwilę.
-Może pójdziemy na spacer?-powiedziałem za nim ona otworzyła usta.

Sayona?

środa, 15 maja 2013

Od Sayony cd.Jak znalazłam skarb w górach

Wybiegłam z jaskini. Pobiegłam szybko do mojej i wzięłam mapę. Rozwinęłam ją. Gdzie te góry? Po chwili je znalazłam. Wydawały się dosyć odległe, ale nie zważałam na to. "Muszę zrobić co się da!" - postanowiłam w myślach mając nadzieję, że nie zawiodę Nesty. Zbierając myśli oraz biorąc mapę ruszyłam szybkim truchtem przed siebie. Trochę się bałam, ale to nie przeszkadzało mi na drodze. 
***
Wyruszyłam rankiem, a był wieczór. Byłam potwornie głodna, a gór ani śladu. Z mapy wynikało, że jestem dopiero w jednej czwartej drogi, a ja byłam już wykończona! Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu wyczułam zapach zwierzyny. Po chwili zobaczyłam młodego jelenia. Przygotowałam się do skoku. Chwilę później rzuciłam się na niego. Nie trafiłam i jeleń przez chwilę wierzgał na mnie porożem i o mały włos by uciekł, ale zdążyłam go dorwać. Szybko zjadłam posiłek i zaczęłam szukać schronienia. Po chwili znalazłam małą, przytulną norkę. Zmarznięta, wykończona, ale najedzona i szczęśliwa poszłam spać.
Cdn.

wtorek, 14 maja 2013

Od Nesty-nowy punkt w profilu

Otóż.Dodaję nowy punkt w wilczym profilu.A konkretnie "Inwentarz"
Będą tam zamieszczane rzeczy zakupione w sklepie,bądź wygrane w konkursie.

Od Nesty

Więc tak.Sorry,iż nie było mnie tak długo,ale niestety zepsuł mi się komputer
i musiałam oddać do naprawy.Ale już jestem.

A tak na rozpięcie sytuacji,zdjęcie mego kuzyna wsadzającego łeb do lodówki. c:



Wpiszcie w google niebieski numerek powyżej i cieszcie się grafiką. c:

Od Sayony jak znalazłam skarb

Był wieczór. Szłam do jaskini, gdy nagle zobaczyłam Nestę. 
-Cześć Nesta. - przywitałam się. 
-Hej Sayona. - zauważyłam, że trochę się denerwuje.
-Coś nie tak? - zapytałam. Zaczęła przebierać z łapy na łapę.
-Właściwie to tak. Soren ma jakąś dziwną chorobę..
-A co się dzieje? Spróbuje pomóc. - powiedziałam z pewnością. Nesta popatrzyła na mnie z wdzięcznością. 
-Dzięki. Chodź za mną - i poprowadziła mnie do swojej groty. Weszłyśmy. Na posłaniu z liści leżał Soren. Był bardzo blady i miał jakąś wysypkę. Podeszłam do niego. Wyglądało to strasznie. Nie wiedziałam jaka to choroba i jak ją leczyć.
-I co? Wiesz? - spytała mnie zatroskana Nesta. Już chciałam zaprzeczyć, gdy przypomniała mi się historia mojej babci. "Gdzieś głęboko w górach znajdziesz skarb. Uleczy on wszystkie rany i skaleczenie, a nawet ożywi. Jednak, żeby go zdobyć przejdziesz daleką drogę. Ciężka to będzie przeprawa." Nie wierzyłam w za bardzo w historię babci, ale co niby miałam powiedzieć?
-Nie wiem jaka to choroba, ani nie wiem jak ją leczyć - odezwałam się cicho. Zauważyłam, że do oczu Nesty napływają łzy. - Ale chyba coś mi przychodzi do głowy. Będę musiała wyruszyć na wyprawę po przedmiot, który wszystko uleczy.
-Naprawdę? - Nesta otarła łzy. Skinęłam głową.
-Zaczynam już teraz. - i wybiegłam z jaskini.
cdn.

Od Sayony do Tajfuna

Byłam gotowa. Czekałam na znak Tajfuna. Po chwili wybiegł z krzaków, a spłoszone jelenie rzuciły się do ucieczki. Wtedy ja też się na nie rzuciłam. Wyskakując zabiliśmy dwa, a potem zdąrzyliśmy jeszcze upolować trzeciego. Gdy ostatnia ofiara padła na ziemię, chcieliśmy mieć pewność, że nie żyje. Schyliliśmy się i wtedy mój nos dotknął jego. Przez chwilę nic nie robiliśmy, tylko patrzyliśmy sobie w oczy. Po kilku chwilach zaczęliśmy w milczeniu zjadać jelenia.

Tajfun :)

środa, 8 maja 2013

Od Tajfuna do Sayony

-Tak, chętnie.-odpowiedziałem.
-To super. Chodź.-odparła i ruszyła do lasu.
Pobiegłem za nią. Już po chwili znaleźliśmy grupkę jeleni. Pomyślałem że będziemy musieli się postarać aby je złapać.
-Masz może jakiś pomysł?-zapytałem.
-Myśle że po prostu za nimi pobiegniemy.-powiedziała.
-Nie bo uciekną. Musimy obejść je z dwóch stron.-odparłem.
Sayona pokiwała głową. Cichutko przemknąłem na drugi koniec polanki i tam czekałem aż moja towarzyszka będzie gotowa.

Sayona?

wtorek, 7 maja 2013

Od Sayony do Tajfuna

Za parę minut zaczynało się spotkanie, a Tajfuna nadal nie było. Wszyscy już byli. W tym momenicie zza krzaków wybiegł Tajfun. Lekko dysząc usiadł obo mnie. 
-Cześć - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Odpowiedział tym samym i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle Nesta weszła na duży głaz i odchrząknęła. Popatrzyliśmy się w jej stronę, a ja czułam, że jestem cała czerwona. 
-Drogie wilki. Z radością informuję, że do naszej watahy dotarł nowy członek - Tajfun. Mam nadzieję, że będzie ci tu dobrze. No, a teraz lecimy na polowanie, bo nie ma kolacji bez zwierzyny. - powiedziała krótko. Uśmiechnęłam się do Tajfuna. 
-Pójdziemy razem? - zapytałam. 


Tajfun?

Od Tajfuna do Sayony

-Wiesz Sayona, teraz chciałbym trochę odpocząć.-powiedziałem nieśmiało.
-Oh, dobrze rozumiem.-odparła.
-Ale jeśli chcesz to możemy spotkać się tu za jakieś dwie godziny.-zaproponowałem.
-Bardzo chętnie.-uśmiechnęła się.
Pożegnałem się z Sayoną i poszedłem w stronę grot. Moją grotę nie było tak trudno znaleźć. Wszedłem do środka i spokojnie się rozejrzałem. Stwierdziłem że ta grota jest o wiele większa i przytulniejsza od moich dawnych grot. Z zadowoleniem odnalazłem łóżko i ułożyłem się do snu. Od razu zasnąłem. Śniła mi się Sayona, która biegła i wołała moje imię. Próbowałem ją dogonić ale z marnym skutkiem. Znaleźliśmy się na skraju w lesie, gdzie wreszcie się zatrzymała. Stanąłem tuż obok i uśmiechnąłem się, a ona mnie pocałowała. W tej chwili obudziłem się i zdałem sobie sprawę że zaraz spóźnie się na spotkanie.


Sayona?

poniedziałek, 6 maja 2013

Od Sayony do Tajfuna

Uśmiechnęłam się do Tajfuna.
-Chętnie. A co chciałbyś zobaczyć najpierw? - zapytałam.
-To co ci się najbardziej podoba - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. Poczułam, że oblewam się rumieńcem.
-A więc chodźmy. Pokaże ci coś pięknego. - powiedziałam, uśmiechnęłam się i chwilę potem już biegliśmy. Po paru minutach dotarliśmy na miejsce. 
-Za tym dużym pagórkiem - pokierowałam. Obiegliśmy sporą górkę i zobaczyliśmy piękny widok. Było to duże jeziorko, z mnóstwem małych wodospadów. Pod wodą migotały światłami kolorowe diamenty. Usiedliśmy na brzegu. Było wspaniale i przez chwilę zagapiłam się. Gdy już się otrząsnęłam przyłapałam się na opieraniu o Tajfuna. Znów oblałam się rumieńcem.
-A to jeszcze nie wszystko. To tylko wejście. - powiedziałam wesoło. Wstałam. Podeszłam do sporego krzaku. Dobrze zapamiętałam drogę, gdy Nesta mnie prowadziła. Ominęłam jeszcze kilka charakterystycznych szczegółów i wreszcie byliśmy. Było to wejście do podziemnej jaskini - jaskini wodospadów. Było widać migoczące światła kamienie szlachetnych, które oświetlały jaskinie.
-Pięknie tu. - powiedział cicho Tajfun.
-Prawda? - i znów przyłapałam siebie na opieraniu się. Po chwili patrzenie się powiedziałam: -To co byś chciał teraz robić? Zobaczyć jeszcze inne części naszych terenów?


Tajfun ^^

niedziela, 5 maja 2013

Od Tajfuna do Sayony

Wszedłem razem z Nestą do jej jaskini. Pokazała mi ogromną mapę i zaczęł wskazywać na różne miejsca.
-To są tereny naszej watahy, a tu będzie twoja grota.-powiedziała.
-Dobrze.-uśmiechnąłem się.
-No witaj wa watasze, jeśli chcesz to Sayona pokaże Ci gdzie co jest.-powiedziała.
-Byłoby miło. Dziękuję-odparłem i wyszedłem z groty.
Przy wejściu zobaczyłem Sayone i serce zabiło mi szybciej.
-No i jak poszło?-zapytała.
-Jestem w watasze. Wiem gdzie znajduje się moja grota i chciałem zapytać czy byś mnie nie oprowadziła?-powiedziałem szybko.


 Oprowadzisz mnie Sayona?

Od Sayony do Tajfuna

Poczułam, że jestem zmieszana i cała się czerwienie. Nie wiedziałam, że Tajfun nie należy do watahy. Próbowałam opanować się i normalnie porozmawiać.
- Pewnie, że mogę. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się - Chodź za mną. - Chociaż byłam zaledwie dzień w watasze, wiedziałam gdzie szukać Nesty. Zaczęłam biec truchcikiem, a Tajfun pobiegł za mną. Po chwili dobiegliśmy do jej jaskini. "Mam nadzieję, że już wstała" - pomyślałam zaniepokojona. Moje obawy jednak były daremne. Nesta akurat wyszła z jaskini. Skierowała na nas wzrok. Wydawała się zdziwiona.
-To jest alfa - szepnęłam Tajfunowi do ucha, a głośno dodałam - Nesta, Tajfun chciałby dołączyć do watahy. 
Uśmiechnęła się i ruchem łapy zaprosiła go do watahy. Zniknęli razem w wnętrzu. Zostałam sama. Uważnie nasłuchwiałam głosów, ale i tak nic nie słyszałam. Zostało mi tylko czekać na jej zakończenie.


Tajfun? :P

sobota, 4 maja 2013

Od Tajfuna do Sayony

-Ja jestem Tajfun.-odpowiedziałem.
-Piękny mamy dzień prawda?-zapytała wilczyca.
-Owszem, a mogę wiedzieć skąd się tu wzięłaś?-zaciekawiłem się.
-No jak to przecież należe do watahy.-odpowiedziała wesoło.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem że jestem na terenie jakiejś watahy.
-Czy coś nie tak?-zapytała Sayona.
-Nie tylko chciałem wiedzieć czy nie mogłabyś zaprowadzić mnie do tej watahy?-zapytałem

Sayona?

P.S Przepraszam że tak krótko

piątek, 3 maja 2013

Nowy numer Wolf Neva.

Nowy(jak i z resztą pierwszy)numer Wolf Neva!
Zapraszam do lektury na stronie "Komiks-Wolf Nev"

wasza alfka c:



Od Sayony do Tajfuna

Nesta przyjęła mnie do watahy. Byłam szczęśliwa, jednak gnębiło mnie wspomnienie, rana, która na pewno szybko się nie zagoi. Mimo to starałam się okazywać jak największą wdzięczność. Nesta pokazała mi wszystkie tereny watahy oraz moją jaskinię. Podziękowałam jej i weszłam do groty. Była chłodna i przyjemna. Położyłam się wygodnie na środku i zasnęłam.
***
Obudziłam się. Był wczesny poranek. Wyszłam z jaskini. Zdziwiłam się. Wszędzie na trawie leżały kropelki rosy. Uśmiechnęłam się pod nosem. "Już wiem dlaczego wataha nazywa się Watahą Porannej Rosy." Ruszyłam do wodopoju lekkim truchcikiem. Było pięknie: ptaki śpiewały, słońce grzało, wiał lekki wietrzyk... Czułam zapach innych wilków, ale nie niepokoiłam się, bo nawet nie znałam członków watahy. Postanowiłam, że później poproszę Nestę, żeby mnie wszystkim przedstawiła. Rozchyliłam krzaki. Serce mi podskoczyło, ale zaraz się uspokoiłam. Na brzegu leżał jakiś wilk. Pomyślałam, że pewnie należy do naszej watahy. Gdy wyszłam z krzaków odwrócił się. Poczułam, że staję się cała czerwona. 
-Eee... Hej. - powiedziałam i do niego podeszłam - Jestem Sayona.


Tajfun?

czwartek, 2 maja 2013

Od Tajfuna-Dołączenie

Byłem już w wielu watahach. Niestety w żadnej nie czułem się jak w domu. Musiałem je opuszczać. Głównie przez moje zachowanie, ale też dlatego że nie umiałem już w nich wytrzymać. To był dzień jak co dzień, kiedy błąkałem się bezsensu po lesie. Słońce grzało, więc chciałem ochłodzić się w jeziorku. Zamoczyłem delikatnie łapy. Kiedy miałem się zanurzyć głębiej, usłyszałem za sobą szelest gałęzi. Obróciłem się i ujrzałem obcego wilka.

Ktoś dokończy?

Od Sayony-Jak dołączyłam do watahy.

Leżałam w słońcu wiosennego słońca. Kochałam takie poranki! Ciepło, rosa w łapach, lekki wietrzyk... Nagle do moich uszu dobiegły krzyki. Wstałam i zaczęłam nasłuchiwać. A że nie mogłam rozpoznać głosów, podeszłam bliżej. Wyjrzałam zza krzaka. Zauważyłam mojego ojca - Macka, który rozprawiał o czymś z jakimś innym wilkiem. Obaj tak bardzo krzyczeli, że uszy zaczęły mnie boleć.
-Nigdy nie dam ci za partnerki takiej wspaniałej wadery jak Sayona! - zawołał mój ojciec. - Nie należy się tobie. A zresztą ona ciebie nie chce!
Przełknęłam ślinę. Chodziło o mnie. Ostatnio ten wilk z innej watahy zaczął się do mnie zalecać, ale ja go odrzuciłam. Znałam go z okrucieństwa i niepohamowanych emocji. Teraz stał się cały czerwony.
-Śmiesz się mnie sprzeciwiasz? - zawołał oburzony. 
-Tak! 
-Pożałujesz tego! - zawołał i gwizdnął. W przeciągu kilku sekund na polanę wyskoczyło kilkanaście innych wilków. Mack zawołał wilki z naszej watahy, ale było nas o wiele za mało. Postanowiłam się nie pokazywać. Bałam się, chociaż zwykle byłam bardzo odważna. Patrzyłam jak nasi giną. Nie mogłam znieść tego widoku! W końcu wyskoczyłam i rzuciłam się na obce wilki. Odepchnęły mnie tak, że z trudem łapałam powietrze. Popatrzyłam akurat w momencie, gdy zabijano mojego ojca. Nikt z nas nie przeżył. Wilk uśmiechnął się do mnie.
-No cóż... Zostałaś sama moja panienko. Teraz pójdziesz ze mną! - zawołał. Szybko wstałam na równe nogi.
-Ani mi się śni z tobą iść! - zawołałam i rzuciłam się do ucieczki, chociaż wiedziałam, że na pewno mnie dogoni. Wytężyłam swoje wszystkie siły. Było ich mało - nie trenowałam przecież biegów, tylko leczenie wilków i praktykę medyczną. Nie zważając na to próbowałam jak najbardziej go zmylić i zostawić w tyle. Jedyną dobrą wiadomością było to, że byłam smukła i łatwiej było mi przeciskać się między drzewami. Natomiast on, miał brzuszysko i ciężko sapał ledwo nadążając. Na moje nieszczęście miał wspólników! Biegłam i biegłam. Nawet nie wiem ile. Może parę godzin... Nagle las się skończył i znajdowałam się na malowniczej łące przeciętą błękitnym strumykiem. Nie mogłam jednak zatrzymać się i pooglądać pięknych krajobrazów. Wilki nadal deptały mi po ogonie! Zatrzymałam się przy samej rzece. Na drugim brzegu stała wadera i patrzyła się na mnie oszołomiona. Przepłynęłam szybko przez rzekę.
-Co ty robisz? - zapytała. Ledwo co łapałam oddech.
-Muszę uciekać! - krzyknęłam tylko.
-Przed kim? - zdziwiła się jeszcze bardziej. Nagle z lasu wyskoczyli ci, którzy mnie gonili.
-Przed nimi! - krzyknęłam. Wadera pokazała mi kierunek i pobiegłyśmy oby dwie w tamtą stronę. Dotarłyśmy do wąwozu. Przeszłyśmy po kłodzie, a wadera, gdy byliśmy już po drugiej stronie zrzuciła ją do przepaści. Byłyśmy bezpieczne.
-Dziękuję. - powiedziałam - Jestem Sayona, a te wilki zniszczyły moją watahę.
-Ja jestem Nesta. A może chciałabyś dołączyć do mojej watahy? - zapytała.
-No pewnie! - zawołałam i uśmiechnęłam się do niej.