poniedziałek, 20 maja 2013

Od Sayony cd. jak znalazłam skarb w górach

Szłam wąską ścieżką. Ledwie przeciskałam się przez wąskie i mokre korytarze. Co chwila na głowę kapała mi woda. Było dość ciemno. Światła dawały tylko nieliczne klejnoty. W pewnym momencie doszłam do większej sali. W jej suficie była malutka szpara. Nadal było jednak za wysoko. Westchnęłam. 
-Chyba nigdy się stąd nie wydostanę! - jęknęłam żałośnie i usiadłam. 
-Z tych jaskiń jest wyjście. - odezwał się głos za moimi plecami. Przestraszona odwróciłam się. Nikogo nie było. Nagle z cienia wysunęła się biała, smukła łapa z krwisto-przezroczystymi pazurami. Chwilę później przede mną stanęła biała jak śnieg lisica o trzech ogonach i krwistych oczach. Przypatrywała mi się uważnie. Ze strachu przywarłam do ściany.

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz