niedziela, 26 maja 2013

Od Tajfuna do Sayony

To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Nie wiedziałem co powiedzieć więc wolałem milczeć. Sayona robiła to samo. W końcu nie wytrzymałem.
-Idziemy popływać?-zapytałem.
-Z miłą chęcią.-odparła.
Pobiegliśmy nad jeziorko gdzie od razu wskoczyłem do wody. Sayona wskoczyła zaraz za mną.

Sayona? Sorka że tak krótko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz