wtorek, 7 maja 2013

Od Tajfuna do Sayony

-Wiesz Sayona, teraz chciałbym trochę odpocząć.-powiedziałem nieśmiało.
-Oh, dobrze rozumiem.-odparła.
-Ale jeśli chcesz to możemy spotkać się tu za jakieś dwie godziny.-zaproponowałem.
-Bardzo chętnie.-uśmiechnęła się.
Pożegnałem się z Sayoną i poszedłem w stronę grot. Moją grotę nie było tak trudno znaleźć. Wszedłem do środka i spokojnie się rozejrzałem. Stwierdziłem że ta grota jest o wiele większa i przytulniejsza od moich dawnych grot. Z zadowoleniem odnalazłem łóżko i ułożyłem się do snu. Od razu zasnąłem. Śniła mi się Sayona, która biegła i wołała moje imię. Próbowałem ją dogonić ale z marnym skutkiem. Znaleźliśmy się na skraju w lesie, gdzie wreszcie się zatrzymała. Stanąłem tuż obok i uśmiechnąłem się, a ona mnie pocałowała. W tej chwili obudziłem się i zdałem sobie sprawę że zaraz spóźnie się na spotkanie.


Sayona?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz