Co chwilę oglądałem się za siebie żeby zobaczyć gdzie jest Sayona. Mocno się zdziwiłem kiedy przed samym drzewem wyprzedziła mnie. Kiedy tam dotarłem stała beztrosko oparta o pień drzewa.
-Musisz popracować nad swoją kondycja.- powiedziała radośnie.
Uśmiechnąłem się i zauważyłem że coś błyska w trawie. Na chwilę spoważniałem i podszedłem do tego miejsca. A tam ujrzałem najpiękniejszy wisiorek:
Podniosłem go i wróciłem do Sayony.
-Co tam masz?-zapytała.
-Coś dla ciebie.-odparłem i zawiesiłem jej naszyjnik na szyji.
-Kocham Cię.-szepnąłem po czym pocałowałem ją.
Sayona?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz