Zira pewnym krokiem prowadziła mnie przez wąskie korytarze. Stawało się coraz ciaśniej. Z trudem się przeciskałam.
-Wybacz - powiedziała Zira - Te tunele są dostosowane do mojego wzrostu.
Uśmiechnęłam się. Zaczęłam przeciskać się dalej. Po paru minutach doszłam z Zirą do dużego pomieszczenia.
-Witaj w moich skromnych progach. - powiedziała Zira, zrobiła zapraszający gest i uśmiechnęła się.
-Wybacz ten nieporządek. Bardzo rzadko miewam gości.
Machnęłam łapą. Zira miała tu bardzo ładnie. Pod ścianą na półce zauważyłam słoiczki z jakimiś ziółkami. W jednym rogu leżały szlachetne kamienie. A na środku stał duży stół. Podeszła do niego.
-Mam tylko małe gryzonie - powiedziała żałośnie lisica zaglądając do swojego "magazynu". - Mi zwykle to wystarcza, ale tobie może nie smakować.
-E tam. Może być. Zjadłabym nawet konia z kopytami. - powiedziała i zaśmiałam się. Odpowiedziała tym samym.
-No proszę. Jednak przysłowie Głodny jak wilk mówi prawdę. No,no. Proszę częstuj się.
Zaczęłam jeść. Nornica, którą podała mi Zira była całkiem smaczna.
-Mówisz, że znasz wyjście z tych jaskiń? - zapytałam gdy już skończyłam. - A może jedno wyjście jest koło gór? Właśnie tam zmierzam.
Lisica zamyśliła się.
-Właściwie to tak. Jest taki jedno. Choć to ci pokaże.
Serce podskoczyło mi do gardła. Mam szanse wydostać się stąd i uratować Sorena! Pełna emocji ruszyłam za Zirą.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz