wtorek, 28 maja 2013

Od Sayony cd.Jak znalazłam skarb w górach

Zaczęłam biec po kamiennych schodkach, które nieustannie pięły się w górę. Byłam już mocno zmęczona. Biegłam już dość długo. Już miałam na chwilę przestać i odpocząć, gdy poczułam powiew wiatru. "Wyjście!" - pomyślałam i zerwałam się na równe nogi. Po chwili schodki skończyły się. Jednak zamiast na powierzchnie znalazłam się w kolejnym korytarzu. Znalazłam się na rozwidleniu dróg. Droga prowadziła prosto, w prawo i w lewo. Którą drogę mam teraz wybrać? Zira nic o takim czymś nawet nie wspominała! "A no tak! - palnęłam się w czoło - Jakby mogła pamiętać, jak pewnie nigdy tu nie była. Przecież pływać nie umie!". Postanowiłam jednak pójść prosto. Gdy wymijałam pozostałe drogi usłyszałam z ich wnętrza jakby jakiejś wrogie warknięcie, pomruk. Serce podeszło mi do gardła na myśl co tam może być. Przyśpieszyłam do cwału. Po chwili usłyszałam dudnienie za sobą. Nie ustawało. "Pewnie to coś mnie goni!" - zawołałam przerażona, ale już szybciej biec nie umiałam. Nagle jednak w mroku ujrzałam światełko. Jakby....jakby wyjście! Tak! Po chwili znalazłam się na zewnątrz. Podbiegłam do pierwszego lepszego krzaka i schowałam się za nim. nagle z mroku jaskini wynurzyła się ogromna, brązowa łapa, ale gdy tylko padły na nią promienie słoneczna zaraz się cofnęła. Odetchnęłam z ulgą. Wreszcie jestem z powrotem za ziemi! Teraz tylko znaleźć Róg...
Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz