niedziela, 30 czerwca 2013

Od Delii do Nesty

-Nie jestem do końca pewna co to było. Wiem że miało biały kolor i poruszało się strasznie szybko.-powiedziałam.
-Wiesz co to może być?-zapytała mama.


Nesta?

Od Nesty do Lyss

Pobiegłyśmy z Delii do domu.
-co teraz?-zapytałam
-trzeba znaleźć Damona-odpowiedziała-szybko.
Podeszłam do Delii i zapytałam:
-jak to się stało?Kto-"lub co"-pomyślałam-ci to zrobił Del?

Lyss?

Od Lyss do Nesty

-Musimy zorganizować jakieś poszukiwania.-zadecydowałam.
-No dobrze. Ty szukaj dalej w lesie a ja powiem reszcie.-powiedziała Nesta.
Rozdzieliłyśmy się. Ja pobiegłam do lasu, a Nesta w kierunku wodopoju. Cały czas biegłam i wołałam moje dzieci. Żadne jednak nie odpowiadało. Biegałam jak szalona. W końcu wpadłam,i to dosłownie, na Piko.
-Dokąd tak pedzisz Lyss?-zapytał.
-Dzieciaki zginęły.-powiedziałam zadyszana.
-No nie całkiem.
-Jak to?
-Delia jest u nas, przyszła i mówiła coś że ktoś chciał ją wrzucić do jakiejś dziury.
-Na co czekamy chodźmy do niej.
Piko zaprowadził mnie do swojego domu. Przed nim siedziała moja córeczka. Od razu podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Pocałowałam ją w głowę.
-Mam, tak się ciesze że jesteś.-wyszeptała.
-Chodź musimy wrócić do domu.-powiedziałam.
Podziekowałam Piko i Ren za opiekę i wróciłam z małą do domu.

Nesta?

Od Nesty do Lyss

Lyss poprosiła mnie o pomoc.Postanowiłam więc wysłuchać.
-tak Lyss?-zapytałam-o co chodzi?

Lyss?

Od Lyss do Nesty

-Nawet tak nie mów. Musimy je znaleźć!-krzyknęłam i wybiegłam z groty.
Nie do końca wiedziałam czy Nesta pobiegła za mną. Po drodze spotkałam Rovenę.
-Dokąd tak pędzisz?-zapytała.
-Delia i Damon zaginęli, muszę ich poszukać.-wytłumaczyłam.
-Pomogę Ci. Ja polece wyżej i będę obserwować.
Rovena wzbiła się w górę, a na mnie wpadła Nesta.
-I co znalazłaś je?-zapytała.
-Nie, ale będę potrzebowała twojej pomocy.


Nesta?

Od Lyss do Damage'a

-Powiedz od jak dawna jesteś w watasze.-zagadnęłam.
-W sumie to od niedawna.-powiedział.
-Nesta pokazała Ci tereny?
-Tak, juz je poznałem.
-To świetnie. Może chcesz wybrać się ze mną na spacer?


Damage?

sobota, 29 czerwca 2013

Od Nesty do Lyss

-nie ma?-zapytałam zdziwiona-jak to?
-no normalnie-odpowiedziała depresyjne Lyss
-może gdzieś wyszły-podałąm propozycje
-huh.Może
"albo wyszły,albo..."-pomyślałam

Lyss?

Od Ifus do Sayony i Nesty

Zaczęłyśmy się śmiać.
-To była wydra! - powiedziałam - Tu jest ich dużo. Może zapolujemy?
Sayona wzdrygnęła się.
-Okej. - odpowiedziała szybko Nesta nawet nie dając dojść do głosu Sayonie, ale w końcu ta pokiwała głową. Zanurkowałyśmy. Od razu dostrzegłam kilka sztuk. Szybko jedną chwyciłam. Wynurzyłam się i zjadłam ją ze smakiem. Po chwili wypłynęła też Nesta z bardzo dużą sztuką, a na końcu Sayona także z jedną sztuką. Zaczęłyśmy jeść. Jak patrzyłam na Sayonę, chciało mi się śmiać, ale tego nie zrobiłam, bo pomyślałam, że to trochę głupio.
-O...Ale pycha. - powiedziałam gdy już zjadłyśmy a Nesta i Sayona pokiwały głowami.

Nesta? Sayona?

Od Alishynore z Arveną i Set`em - Jak dołączyliśmy do watahy?

W domu rodzinnym było mi dobrze, ale czegoś mi brakowało.Brakowało.. brakowało przygody.. powiadomiłam rodziców, że wyruszam w świat i może kiedyś wrócę, i.. i żeby się o mnie nie martwili.Wyjaśniłam to wszystko przy alfie.Następnie odbyło się przyjęcie pożegnalne na moją cześć.Następnego dnia, późnym wieczorem, po kilku godzinach podróżny znalazłam pewną watahę, która mi się spodobała.Postanowiłam jeszcze trochę posiedzieć na granicy, aby zaobserwować członków i inne wilki.Ujrzałam tam pewną wilczycę Carmen.Wiedziałam, że skądś ją znam tylko za żadne skarby nie wiedziałam skąd.Po kilku dniach już jej nie było w watasze.Pewnie została zabita, pomyślałam, albo odeszła.Hmm... ta wataha nie była dla mnie skoro tak mają traktować członków, pomyślałam ponownie i ruszyłam w świat.Lecz żadna wataha nie była tak dobrą z jakości watahą niż tata i każda po dwóch dniach mnie wywalała.Byli.. po prostu.. źli... Wędrowałam po pustyni.Przy oazie były bawiące się, młode wilczki.Podeszłam do nich, ale one uciekły.Schowałam się słysząc nadchodzące wilki samotniki - z tymi szczeniętami.Uznali, ze tam nikogo nie ma i to tylko pustynne halucynacje.Wilczki chyba się na to nie nabrały, ale nie mówiły rodzicom, aby nie zrobić z siebie ''kre*ynów''. Dały spokój.Ja w tamtym ''kącie'' już zostałam i codziennie obserwowałam szczenięta..Pewnej nocy obudziłam się napięcie z zapachem krwi w nosie.Weszłam w środek oazy.Matka młodych już nie żyła, a obcy wilk w masce walczył z ich ojcem.Zaatakowałam wilka od tyłu i zaczęłam gryźć, ale wilk zrzucił mnie na skałę.Walnęłam w nią mocno i.. zemdlałam.. Zanim zamknęły mi się już zupełnie oczy, zobaczyłam w rozmazanych obrazie jak samiec pada na ziemię koło swojej żony, a szczeniaki uciekają.Nic więcej.. nic.. Minęła godzina.Zbudziłam się rankiem i poczęłam poszukiwać wilczki.Zwłoki jeszcze leżały na piasku, a dookoła nich wielka kałuża krwi.Nagle coś niepostrzeżenie zwróciło moja uwagę.To były malutkie, wilcze ślady.Wywąchałam ich zapach i pobiegłam tam dokąd prowadzą.Zaprowadziły mnie pod pewne drzewko.Leżały tam skulone w siebie szczenięta.Łza potoczyła mi się po oku.Przytuliłam się do nich mocno.Zbudziły się.Niemały uciekać, lecz skromnie się przywitały.Wyjaśniliśmy sobie wszystko etcetera, etcetera.. Postanowiłam je przygarnąć i zastąpić matkę.Traktowały mnie jak ciocię.Tak więc nią zostałam.Wedrowaliśmy wiele dni i nocy.Zwierzyny nie było dużo.Ja sama nie jadłam tylko oddawałam wszystko młodym, a zostałe z tego resztki - zjadłam.Wyszliśmy z pustyni.Wędrówki drogi się zakończyły.W pustych i przesiąkłych jaskiniach znajdowaliśmy dotychczas schrony.Nie spuszczałam szczeniąt z oka ani na sekundę.Nie tylko one czuły smutek i żal z powodu rodziców.Aż znowu trafiliśmy do tamtej watahy, gdzie pewnie zginęła jako tako ''Carmen''. Nie miałam innego wyjścia.. uchowałam szczenięta w krzakach i sama wstąpiłam na ich tereny, aby upewnić się czy szczeniakom nic nie będzie tam grozić.Z alfą wszystko sobie wyjaśniliśmy.Po dwóch dniach dopiero powiedziałam alfie o szczeniętach, które mam ze sobą, a wcześniej - tylko improwizowałam, żeby dowiedzieć się jak najwięcej.Nesta, bo tak miewała się alfa watahy, oznajmiła, że wilczki będą czuły się tu swojo i mogę swobodnie je tu przyprowadzić, a zresztą - są tu już dwa wilczki.Zrobiłam tak jak mi powiedziała.Samiczka miała na imię Arvena, ale jej przezwisko było Liza, a jej brat po prostu Set.Zauważyłam, że Arvena zapatrzyła się w Damon`a, a Set w Deilę.To też były szczeniaki.Pomyślałam, że się trochę zakochały, ale to już była nie moja sprawa tylko szczeniąt.Tak znalazłam tu swój dom i nadzieję na nowe życie....

Od Damage Do Lyss

Chodziłem sobie po watasze śpiewając moją ulubioną piosenkę:
Jestem tego pewny ,
w głębi duszy o tym wiem ,
że gdzieś na szczycie góry,
wszyscy razem spotkamy się.

Mimo świata który (który)
kocha i rani nas dzień w dzień,
gdzieś na szczycie góry (szczycie góry)
wszyscy razem spotkamy się.

Się porobiło czeka to też nas,
Ziemia coraz więcej pragnie ciała ludzkich mas,
nikt nam nie powiedział, jak długo będziemy żyć,
do jakich rozmiarów ciągnęła się będzie życia nić .
Nikt nam nie powiedział, kiedy mamy się pożegnać,
i ile mamy czekać aby znowu się pojednać,
ramię w ramię nawzajem siebie wspierać,
rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać.
Aniele śmierci proszę powiedz mi,
czemu w stosunku do nas jesteś obojętny,
najlepsze są dla ciebie młode ofiary,
nigdy nic Ci nie zrobiły a traktujesz je jak psy.
Zobacz !
Ile miłości w każdym człowieku,
ni jeden by chciał przeżyć choć pół wieku,
i nie jednemu od wielu lat najbliższych ziomów brak,
ciężko pogodzić się z tym, ale mimo tego ja i tak:

Jestem tego pewny ,
w głębi duszy o tym wiem ,
że gdzieś na szczycie góry,
wszyscy razem spotkamy się.
Mimo świata który (który)
kocha i rani nas dzień w dzień,
gdzieś na szczycie góry (szczycie góry)
wszyscy razem spotkamy się.

...spotkamy się, spotkamy się, spotkamy się, spotkamy się...
A-ijajaj, A-ijajajo,

Gdzieś daleko i bardzo wysoko,
gdzie zwykły śmiertelnik nie stąpa tam nogą
gdzie spokój, harmonia i natury zew,
gdzie słychać szum drzew i ptaków śpiew,
wschód słońca pada na twarz,
wypełnia twą duszę, którą ciągle masz,
Wydaje się tobie, że te uczucie już znasz ale,
ono wcale nie jest ci znane.
Chociaż było pisane i pisane też jest nam,
tak że wszyscy się spotkamy, więc nie będziesz już sam. (nie będziesz)
Spotkasz ludzi których tak bardzo kochałeś,
choć lata nie widziałeś nadal kochać nie przestałeś. (YO)
Teraz leżysz na plecach, spoglądasz na błękitne niebo,
serce dotyka serca, nie ma szczęścia, nie ma pecha,
nikt się nie złości, nikt nie docieka.

Człowiek obok człowieka z nurtem płyną jak rzeka,
połączeni w jedną całość na samym szczycie góry (Mekka)

joł , joł , joł 

Uuu, Gogo!

Jestem tego pewny ,
w głębi duszy o tym wiem ,
że gdzieś na szczycie góry,
wszyscy razem spotkamy się.
Mimo świata który (który)
kocha i rani nas dzień w dzień,
gdzieś na szczycie góry (szczycie góry)
wszyscy razem spotkamy się.

go go go go go go go go
jo jo jo jo jo jo ny 
go go go go go go go go
jo jo jo jo jo jo ny 

na szczycie się spotkamy (jo ny),
wiem to na pewno (go go),
na szczycie się spotkamy (jo ny),
wiem to na pewno (go go)
Po chwili usłyszałem szlest w krzakach za mną. Wyszła z nich prześliczna wadera.
-Słyszałaś jak śpiewam?
-Tak, bardzo ładnie śpiewasz.
-Dziękuję, a tak w ogóle jestem Damage, a ty piękna damo?-zapytałem ujmując rękę wadery i szarancko całując ją.
-Jestem Lyss. Miło cię poznac.
-Mi ciebie też.
Lyss?

Od Ayline- Hard Adventure Cz2 (spóźnione xD)

Następnego dnia wiedziałam, już co zrobić. Ustaliłam, że najpierw znajde Egipską Statuetkę Kota. No więc znalazłam się w Egipcie. Odszukałam miejsce w którym mialam znaleźć figurkę. Dzięki moim mocą otworzyłam wejście do grobowca. Było ciemno, więc utworzyłam kulę ognia. Po chwili dotarłam do komory grobowej. Podeszłam do Sakofagu i zapukałam w wieko 3 razy. Odpowiedziało mi ciche skrzypnięcie. Po chwili przedwieczna trumna otworzyła się, wyszła z niej postać owinięta bandaże.
-Siemens!-powiedziałam witając się z wiekowym królem Egiptu. 
-Witaj Ayline! Widzę, że teraz jesteś wilkiem.-Miało się te pare wcieleń, co nie? 
-Taak. Mam prośbę...
-Tak?
-Czy to nie ty miałeś czasem figurkę kota wiesz, jaką, tą z niebieskim połyskiem.
-Tak. mam ją jeszcze.-powiedział Faraon wyjmując z jakiejś skrzyni figurke jaśniejącą niebieskim blaskiem: 


-Tak! To ta! Mogę ją wziąć?
-Hmmm.... Tak naprawdę to winien jestem ci przysługę. Jeśli jest ci bardo potrzebna, to ją weź...
-Dzieki! Ja już muszę iść. Może zobaczymy się znowu w innym wcieleniu. Cześć!
-Dowidzenia!-powiedział Faraon i wszedł do Sarkofagu. Ja wyszłam z jego grobowca. Udałam się w góry...
CDN

Od Lyss- Narada przed ślubem zajęcy.

Nadszedł dzień umówionego spotkania z Ren. Oczywiście nie brałam ze sobą dzieci, tylko zostawiłam je w domu. Miałam spotkać się z zajęczycą przed domem Piko. Kiedy tam dotarłam już na mnie czekała.
-Witaj Lyss.-powiedziała.
-Cześć.
-To jak idziemy planować?
-No pewnie.
-To może chodź na polankę za domem.
Nie czekała na moją odpowiedź tylko ruszyła do wskazanego miejsca. Posłusznie poszłam za nią. Usiadłyśmy na trawie, a Ren wyciągnęła z torebki papier.
-No dobrze, więc zaczynamy. Proszę to dla ciebie. Sa tu zpisane wszystkie potrzebne rzeczy, a my będziemy uzupełniać co i jak.-wytłumaczyła podając mi papier.
Wszystkie punkty były starannie napisane.
-To tak, na pierwszym miejscu jest bukiet ślubny.-powiedziałam.
-Myślałam o liliach.
-Mi one kojarzą się z pogrzebem. Lepsze będą białe róże.
-Masz racje. O jedzenie nie musimy się martwić, bo przyrządzi je rodzina od Piko. Proszę tylko żebyś dopilnowała tortu.
-No dobrze. Zatem, czym pojedziecie do ślubu?
-Oczywiście karetą przystrojoną w kwiaty.
-Następny punkt to zabawy.
-Będą standardowe, głównie prowadzone przez DJ'a.
-Czyli muzykę już też mamy z głowy?
-Tak, tylko ktoś musi zaśpiewać na początku mszy jak będę szła do ołtarza.
-Macie kogoś na oku?
-No...Ciebie.
-Mnie?
-Tak. Piko mówił że prześlicznie śpiewasz.
-No okey. Mogę zaśpiewać. A co konkretnie?
-celine dion my heart will go on.
-Spoko.
-Przy ceremonii kwiaty mogłaby sypać Delia, a Damon podawały obrączki.
-Dobra.
-Tylko trzeba je odebrać od złotnika.
-A sale macie załatwioną?
-Tak i przystrojona też będzie.
-No czyli mamy wszystko.
-Tak, dzięki za pomoc.
Pożegnałam się z Ren i wróciłam do siebie. Czekać mnie będzie strasznie pracowity tydzień.
Spokojnie spacerowałem i zwiedzałem tereny nowej watahy. Nad wodopojem zobaczyłem jakiegoś wilka. Od razu poczułem, że zostaniemy kumplami.
- Hej, jestem Wood, nowy.- przedstawiłem się- A ty?
- Rambo.- odpowiedział wilk.- Oprowadzić cię może?
- Jasne. Jeszcze się nie orientuję.
- To chodź.


Rambo?

od Wood'a- dołączenie

Moja rodzina zginęła 3 lata temu. Od tej pory błąkam się po świecie i wiodę życie samotnika. Założyłem nawet kiedyś własną watahę, ale jeden z czlonkow mnie obalił i wygnał. Nie próbowałem już wstępować do watah, bo się bałem kolejnego wyrzucenia za wrobienie mnie do czegoś. Położyłem się na jakiejś polanie. Nagle wyskoczyła na mnie najpiękniejsza samica jaką w życiu widziałem. Warczała, ale ja byłem silniejszy i ją przewaliłem.
- Puszczaj mnie! Słyszysz!? Puszczaj!- wyrywała się.
- Taka słaba samica nie powinna się samotnie błąkać po ziemi niczyjej.
- Ziemi niczyjej!? Co ty chrzanisz!? To są tereny watahy porannej rosy!
Wypuściłem ją, ale nie uciekała. Dodała łagodnie:
- Jeśli chcesz, możesz wstąpić. Jestem Ifus. 
Postanowiłem wstąpić by tylko być z nią.
- Chętnie. Jestem Wood.-przedstawiłem się. Zaprowadziła mnie do alf. Chętnie się zgodzili. Dobrze mi tu.

Nowy wilk



Imię: Wood(dla kumpli Woody)
Wiek: 5 lat(nieśmiertelny)
Płeć: basior
Stanowisko: Zwiadowca
Partner: podoba mu się Ifus
Charakter Zabawowy, miły, dla wrogów bezlitosny, lubi się śmiać, czasem poważny, nienawidzi nudy i owadów, dla watahy zrobi wszystko, uwielbia dzieci, śmiały i pewny siebie,
Żywioł: mrok i noc
Moce: Zmienia postać, staje się niewidziałny, potrafi pochłonąć światło i wydalić je w postaci kuli, czyta w myślach i blokuje swoje przed takimi atakami, ożywia umarłych, jeśli zechce, trorturuje spojrzeniem, wyzwala prąd elektryczny, który sprawia, że jest nietykalny,

Wilcze maliny: 0
Inwentarz: Nic

piątek, 28 czerwca 2013

Chacik poszedł w pizdu

Z powodu podszywaczy na chacie,zostaje on usunięty.
                                                     
                                                             Miłego życzy alfa

Od Lyss do Nesty

-No cóż, chyba wiedział co robi.-odparłam.
Znalazłyśmy się obie pod grotami.
-Wiesz chyba musze sprawdzić co u dzieci.-powiedziałam troche z strachem.
-Pójdę z tobą.-powiedziała stanowczo Nesta.
Pokiwałam głową i poszłam do Delii i Damon'a. W grocie było cholernie cicho i to mnie martwiło. Weszłam do środka. Zastałam puste mieszkanie. Zaczęłam energicznie chodzić po nim i zaglądać w każdy kąt.
-Nesta nie ma ich!!-krzyknęłam.


Nesta co teraz? 

Od Nesty do Lyss,Carmen,Cyder i Sander`a

Przechadzałam się z Lyss po okolicy.Słońce świeciło,ptaki śpiewały,ogółem -ładnie było.
-gdzie teraz-spytała
-na plażę-odpowiedziałam-chcesz?
-acha
-ok.To chodź.
Szłyśmy wzdłuż brzegu.W pewnej chwili zobaczyłyśmy Carmen.
-co ona tu robi?-zapytała Lyss
-nie wiem.Widocznie szuka normalnego mózgu.
-cóż.Jak na razie bez efektu-zaczęłyśmy się śmiać
Nagle podeszła do nas Carmen.
-z czego się tak śmiejecie?-zapytała nagle
"O...znowu ona."-pomyślałam
-czego chcesz szczurze?-zapytałam patrząc na nią z ukosa
-ja?..-nie dokończyła,bo nagle z nieba skoczył promień i porwało nas na górę
-co się dzieje?!-krzyknęłam do Lyss
-nie wiem!
Wyrzuciło nas na pokład.Oczom mym ukazały się sylwetki Sander`a i Cynder przykute w kajdany.
-co się..-wydusiłam
W tej chwili przyszedł jakiś kosmita.Podszedł do nas i przydusił do metalowych stołów,zakuł i odszedł.
-co teraz?-zapytałam półgłosem
-nie wiem-odpowiedziała Lyss
Wszedł z powrotem.Trzymał jakieś narzędzie.Iskrzyło się na niebiesko.
Podszedł do nas i powiedział:
-no nareszcie jakieś okazy do badań nad E-DNA-po czym spojrzał na Carmen.
-ty pierwsza
Uniósł rękę i wbił nóż w Carmen.
Zatkało nas.Ciało wrzucił do jakiejś kapsuły i podłączył do czegoś.
Popatrzyłyśmy po sobie.
Sander nagle oprzytomniał zebrał się w sobie i szarpnął łańcuchami-zerwały się.Potem uwolnił Cynder.
Chwycił kosmitę i zatrzasną w kapsule.
W między czasie Cynder zdążyła nas uwolnić.
-chodźcie-powiedzieli
Skoczyliśmy na nich i polecieliśmy do domu.
-Carmen zabił.Cóż...-powiedziałam do Lyss

Lyss?


  

Od Damon'a do Sayony

-A ja już myślałem że miałaś nas pilnować.-westchnąłem.
-W sumie to dobry pomysł. z tego co wiem to nie wolno wam wychodzić pod nieobecność mamy.-powiedziała ciocia.
Popatrzyłem na nią zdziwiony, a potem wróciłem na swoje legowisko.
Moje plany na zabawe runęły w gruzach, za to Delia dopiero zaczynała sie bawić.
-Ciociu to może pobawisz się ze mną?-zapytała.

Ciociu?

Od Tajfuna do Sayony

-Kochanie, ale na prawdę chcesz tak szybko wychodzić za mnie?-zapytałem.
-A co masz jakieś wątpliwości?-powiedziała Sayona.
-Nie, tylko myślałem że weźmiemy ślub trochę później, a teraz nacieszymy się sobą.

Sayona? Sorka, jakoś w mojej głowie było to dłuższe...

Od Sayony do Nesty

Już od dawna nie widziałam Cynder. Szczerze mówiąc zaczynałam się martwić. W zasadzie było mi też trochę głupio, bo nawet jej nikogo nie przedstawiłam. Postanowiłam więc udać się do Nesty.
-Cześć Nesta. Widziałaś może Cynder? Nie widziałam już jej cały dzień.
-Nie...Ale może Soren i Ceres mogą wiedzieć. - pocieszyła mnie Nesta. Zawyła i po chwili przyleciał Ceres. Tylko Ceres.
-A gdzie Sander? - zapytała zdziwiona Nesta. Ceres przewrócił oczami.
-Poleciał oprowadzić Cynder.
-Tak długo? - zapytałyśmy równocześnie. Wzruszył ramionami. Popatrzyłam się zaniepokojona na Nestę.

Nesta?

Od Sayony do Nesty i Ifus

Wskoczyłyśmy wszystkie trzy do wody. Na początku trochę pływałyśmy, ale potem zaczęłyśmy się ochlapywać. Po jakimś czasie zabawy byłyśmy całe mokre.
-Może skończymy już tą zabawę? - zaproponowała Nesta a my się zgodziłyśmy. Wychodziłam na brzeg, gdy nagle obok mnie przepłynęło jakiejś wilgotne, brązowe coś.
-A! - krzyknęłam i odskoczyłam parę metrów dalej.
-Co jest? - zapytała zdziwiona Nesta i Ifus, które wyszły już na brzeg.
-Widziałyście to brązowe coś co przepłynęło obok mnie przed chwilą?
Zaczęły się śmiać. Popatrzyłam na nie zdziwiona.
-No co?

Nesta? Ifus?

Od Sayony do Damona

Damon momentalnie zahamował, gdy pojawiłam się w wejściu. Popatrzył na mnie przestraszony. Uśmiechnęłam się.
-Cześć Damon. Cześć Deila. - przywitałam się - Jest może Lyss?
Szczeniaki pokręciły głową.
-Nie, mama poszła na jakiejś spotkanie czy coś i nas zostawiła. - powiedział Damon. 

Damon?

Od Sayony do Tajfuna

Po rozmowie z Nestą i Sorenem poszliśmy do mojej jaskini zjeść jelenie. Potem Tajfun udał się do swojej jaskini. Późnym popołudniem zapukałam do jego groty. Gdy odpowiedział: "Proszę" weszłam. Gdy zobaczył, że to ja uśmiechnął się. 
-Tajfun, ja chciałam omówić kilka spraw. - zaczęłam. - Wiesz, chodzi o ślub.

Tajfun?

Nowy wilk



Imie:Damage
Wiek:3 lata
Płeć: basior
Stanowisko: Piosenkarz
Partner:Wszystkie ładne, ale Lyss najładniejsza ;3
Charakter:miły, szarmancki, słodki, urokliwy, romantyczny, nie jest egoistą, flirciarz, natręt dla ładnych wader
Moce:Wszystkie związanie z zywiołami i wszystkie kótre wpadną do głowy
Żywioł:Mrok, Muzyka, Magia

Wilcze maliny: 0
Inwentarz:Nic

Nowy wilk



Imię: Allishynore (czytaj: Aliszynore = w skrócie Allis, czytaj: Alis)
Wiek: 3 lata <nieśmiertelna>
Płeć: Wadera <Samica>
Stanowisko: Zielarka <jest także urodzona szermierką, dlatego należy do tej grupy nielicznych to potrafiących, często walczy razem z wojownikami nawet jeśli Alfa się na to nie godzi>
Partner: A po co jej?!
Charakter: Miła, przyjazna, sprawiedliwa, cierpliwa, rozsądna, zna rozwiązanie na każde pytanie, umie kogoś wysłuchać, sympatyczna, towarzyska, kochana, czasami (nie)normalna, pomocna, nie obejdzie się bez czyjegoś towarzystwa, zabawna, głośna, można jej zaufać, nie zdradziłaby nikogo, a tym bardziej watahy i ukochanego, poświęciłaby życie za przyjaciół, romantyczna, czuła opiekuńcza, waleczna, honorowa, szermierska, sprytna, inteligentna, pomysłowa, energiczna, rozbrykana, wybuchowa, często wpadają jej w głowę szalenie zabawne pomysły, jej intuicyjny instynkt nigdy jej nie zwiódł, dba o siebie (ale nie przesadnie), nienawidzi samotności, nie lubi obcych, zna się doskonale na ludziach.. pardon.. na wilkach i wie gdy ktoś kłamie, a kiedy nie, czasami naprawdę potrafi być wredna, bezczelna i pyskata, jak coś jej nie pasuje, dość szybko to okazuje, uparta, czasami się smuci, ale na codzień wesoła i radosna! 

Moce: Wszystko związane z 4 żywiołami oraz pogodą, a poza tym to jeszcze więcej.. bardzo, bardzo dużo...
Wilcze maliny: 0
Inwentarz:Nic

Od Delii do Nesty

-Chętnie napije się z tobą herbaty.-powiedziałam z uśmiechem.
Ciocia poszła przyrządzić herbatkę a ja oglądałam jej domek.
-Tu jest naprawdę pięknie.-powiedziałam.
-Dziękuję kochanie.-odparła ciocia.
Postawiła przede mną kubek. Od razu zaczęłam pić ciepły napój.
-A gdzie wujek?

Ciociu??

Od Youko c.d. Carmen

Poszłyśmy nad jezioro, i powiedziałam Carmen aby poczekała. Słyszałam na jej temat złe rzeczy, więc poszłam w zaciszne miejsce by cofnąć się w czasie. Wymamrotałam zaklęcie i.. Chwilę potem byłam przy Carmen i Neście.
-A teraz posłuchaj mnie Nesta..-warknęła Carmen-..To że jestem szczeniakiem nie znaczy, ze masz się do mnie tak odzywać.. nie, nie zginęłabym, bo sama potrafię sobie radzić..-przygniotłam ją bardziej-..Nie, nie boję się ciebie, słyszysz i mam w nosie kim jesteś.. nie obchodzi mnie nic poza śmiercią.. wydostałabym się z tego worka, ale nie chciałam, bo chciałam zginąć, a jako duch zemścić się na rodzicach.. A teraz zejdź mi z drogi!
O nie, to za wiele. Przeniosłam się z powrotem w obecne czasy. Gdy zobaczyłam Carmen, ta powiedziała:
- O, Youko, gdzie byłaś?
- Nie udawaj niewiniątka Carmen! Napadłaś na alfę. Wiem to! - warknęłam i przygniotłam ją łapami do ziemi, podczas gdy moje oczy błyszczały odcieniem złota.

Carmen dokończ.

czwartek, 27 czerwca 2013

Od Nesty do Deli

-jak to?-zdziwiłam się
-normalnie.Ona terroryzuje naszą rodzinę-wtuliła mokry pyszczek w moje futro
-ach.Słyszałam.Widzę że do was też przyszła...
-tak-odpowiedziała-a od ciebie coś chciała ciociu?
-taaak...wiesz,długa historia...mama ci opowie.Chcesz coś do picia,jedzenia?Może herbaty?

Delia?

Do Carmen

Za bezczelną napaść Carmen na Alfę (mnie),a tym samym złamanie dwóch zasad z regulaminu,
Podgląd:
http://watahaporannejrosy.blogspot.com/p/regulamin.html
Dostaje ona dwie nagany,(jednym ze sposobów wylecenia z watahy to uzbieranie trzech)
Jej oszczędności,zostają anulowane do zera.
Ci,których nie było przy tym,mogą śmiało przeczytać tu:


Od Carmen CD Nasty

Zatrzymałam Nestę.Zrobiłam się 3 razy większa i przygniotłam i dzieki zaklęciu zatrzymałam ją w jednej pozycji.
-A teraz posłuchaj mnie Nesta..-warknęłam-..To że jestem szczeniakiem nie znaczy, ze masz się do mnie tak odzywać.. nie, nie zginęłabym, bo sama potrafię sobie radzić..-przygniotłam ją bardziej-..Nie, nie boję się ciebie, słyszysz i mam w nosie kim jesteś.. nie obchodzi mnie nic poza śmiercią.. wydostałabym się z tego worka, ale nie chciałam, bo chciałam zginąć, a jako duch zemścić się na rodzicach.. A teraz zejć mi z drogi!

Puściłam ją, powróciłam do normalnych rozmiarów i teleportowałam się na polankę.Upolowałam zająca i go zjadłam.Gdy wróciłam do groty zobaczyłam tam Nestę..
-Co tu robisz?-warknełam uspokojonym tonem-Chcesz mnie znowu pouczać Alfo, Nesto?
-Nie.-odpowiedziała co mnie zaskoczyło
-Ach ta.. CO?!-wrzasnęłam zaskoczona
-Nie przyszłam się z tobą kłócić..-wymamrotała-..przyszłam...
-Przepraszam..-powiedziałam ze skruchą
-Co?!
-Przepraszam..-powtórzyłam
-Ja.. ja ci wybaczam.. też przyszłam cię przeprosić, ale.. ale musisz zmienić swój charakter..
-Myślisz, ze nie chcę?-zapytałam-Od dawna jest mi ciężko i od dawna chce się zmienić.. nie miałam nigdy prawdziwych przyjaciół, bo ze względu na mój charakter każdy się mnie bał.. zawsze włóczyłam się sama, a rodzice mnie olali i wrzucili do wody..
-Przykro mi..-powiedziała

Nesta?

Ostrzeżenia udzielam w imieniu Alfy,(mnie) Bety-Lyss i Gammy-Sayony

Od DElii do Carmen

-Ja nie chce się z tobą przyjaźnić odwal się dziecko.-powiedziałam i uciekłam do cioci Nesty.
-Co się dzieje mała?-zapytała.
-Carmen mną manipuluje!-płakałam.

Ciociu Nesto?

Od Ayline - Hard Adventure CZ.1 (Poprawione!!!!!!)

Chodziłam sobie pewnego dnia po watasze, gdy poczułam nagły ból z tyłu głowy. Odwróciłam się i zobaczyłam leżącą obok mnie na ziemi szyszkę. "Kto to do jasnego krzaka zrobił?!" Wzięłam tą szyszkę i rzuciłam nią w las. Upadła niedaleko. Poszłam dalej, po chwili znowu coś mnie uderzyło. 
-Przestań rzucać!-wrzasnęłam.
-Psssst!-usłyszałam.- Pssssssssssst!
-Czego?! Nie bądź jak Jagiełło wyłaź z krzaków i stań do walki. Nie pozwole, żeby ktoś bezkarnie we mnie rzucał!
-Spokojnie. To ja...
-Ty, to znaczy...?- zapytałam zdziwiona. Po chwili taka istota wyszła z krzaków: 




-Co tu robisz?!?!?!-syknęłam zirytowana.
-Przyszedłam przekazać ci bardzo ważną wiadomość.
-To znaczy?!
-Ćśśśśś... Nie tu. Wsiądź na mnie.-powiedziała i pochwili znlazłysmy się w przestrzeni między wymiarowej, gdzie nikt nie mógł nas podsłuchać.
-No... Co chciałaś?!
-Spokonie. Magia tego świata jest w niebezpieczeństwie. Musisz ją ocalić ruszając na wielce niebezpieczną....-niedokończyła, bo jej przerwałam.
-Mów do mnie po normalnemu, OK?
-Musisz uratować rdzeń tego świata, kulę żywiołów. Aktualnie grozi jej destabilizacja, co oznacza wielkie bum i koniec tego świata. Trzeba przenieść ją w inne miejsce. Aby dostać sie do skarbca, w którym teraz sie znajduje trzeba znaleźć 4 artefakty- Brylantowego wilka, Egipską Statuetkę Kota, Skarb Gór i Kryształowego Gralla. Masz na to 2 tygodnie.
-Co?!
-Masz na to dwa tygodnie. Wyrobisz się, spokojnie. Teraz czas wracać do ciebie. Niedługo dostaniesz wszystkie szczegóły planu. Najbardziej martwi mnie to, że możesz nie wrócić z tej misji... Nic to.-powiedziała Odsyłając mnie z powrotem do watahy.
CDN

Od Carmen CD Youko

-Stój spokojnie..-warknęłam
Wilczyca patrzyła na mnie napięcie.
-Ja..-zaczęła, a po chwili urwała po czym znów mówiła-..ja jestem nowym wilkiem w watasze.. nazywam się Youko, a ty?
-Carmen.-powiedziałam sucho-Oprowadzić cię?
-Nie, dziękuję, Nesta już mnie oprowadziła po terenach.. Może chcesz iść nad jezioro?-zaproponowała po chwili
-Taa, z przyjemnością..-odparłam

Youko?

Od Carmen CD Damon`a

-Będę się zbliżać do ciebie i do twojej rodziny nawet jeśli nie będzie ci się to podobało, a jak mnie nie znosisz to się wynoś!-wrzasnęłam za nim.
Gdybym chciała mogłabym zrobić mu bardzo wiele, bo ŻADNE moce bez wyjątków na mnie nie działają, a już tym bardziej blokada mocy.Ta moc tylko dodaje mi siły, więc to oni g*wno mogą mi zrobić..Damon był jak inni... Już się przekonałam, że on nie jest godny przyjaźni, nawet byle jakiej. Jego rodzina jest szmatławcami.. Wcale nie jestem wredna.. Chciałam się zaprzyjaźnić.Jestem uparta wilczycą i nie przestane go dręczyć dopóki nie osiągnę celu, nawet na przymus.
Nagle wpadłam na Delię.
-Och.. przepraszam..-wydyszała miłym głosem
-Nie to moja wina... powinnam była uważać..-wymamrotałam podnosząc się
-Spokojnie..-powiedziała i się uśmiechnęła-..wiem o co chodzi.. rozumiem twoją sytuację.. ja nie jestem taka jak mój brat.. ja jestem miła i wybaczam wszystko każdemu, dlatego bez obaw możesz się ze mną zaprzyjaźnić..
Odwzajemniłam uśmiech.
-Dziękuję.-powiedziałam

Delia?

środa, 26 czerwca 2013

Awans!!

W dniu dzisiejszym,ogłaszam iż nową samicą beta,zostaje.....Lyss! (da bum tss)
Ponieważ aktywność jest bardzo duża także u Sayony,zostaje ona nową gammą!

                                                                                  gratulacje składają alfy i życzymy dalszego sukcesu c:                    

Od Nesty do Camren i Lyss

Szłam drogą mocno wku**iona.
Zamierzałam iść do Lyss.Skręciłam w alejkę do jej groty.
Kiedy dotarłam do niej,od razu otworzyła.O dziwo,na jej twarzy pokazał się grymas zniesmaczenia.
-coś nie tak?-zapytałam
-Carmen nie tak-odpowiedziała
-aaa..więc to ten mały szczur...co tym razem do ciebie przylazła?
-taa...
-o co chodziło?-zapytałam patrząc gdzieś w przestrzeń z pogardą
-ten mały smark nazwał mnie szmatławcem
-fhhh...żałosne.Uważasz że powinnaś coś z tym zrobić?
-taak oczywiście że tak.-ożywiła się-ale w swoim czasie
-cieszę się...idziemy ją trochę ustawić?-spytałam
-tak chętnie-odpowiedziała-chodź
Poszłyśmy spacerem do nory tego ścierwa.
Kiedy doszłyśmy,mym oczom ukazał się dziwny obraz.
-poczekaj-zgarnęłam Lyss za siebię-patrz-wskazałam
Przed nami stała...stałam..JA!!
-co TO!?-wykrzyknęła Lyss
Wpadłam w furię i rzuciłam się na sobowtóra.
-gadaj kim jesteś!!!-przydusiłam do ziemi
-ja..ja..jestem Marcoo-wydusił
-kto?
W tej chwili zmienił postać.Ukazał mi się granatowy smok.
Jestem przyjacielem Carmen.Nie chciałem patrzeć jak się kłócicie,więc zmieniłem się w ciebie i ją przeprosiłem
-JAK MOGŁEŚ!!??-wrzasnęłam-NIGDY!!!Nie wybaczyła bym,a tym bardziej nie przeprosiła bym tej małej szmaty!!!
-ale ja..-wydukał
-NIGDY!!!!Wynoś się z mojego terenu!!!-wyszarpałam go za kark na zewnątrz
-a ty...-popatrzyłam z grozą w stronę Carmen-długo tu nie posiedzisz smarku!!-szarpnęłam ją za łąpę
Wyszłam  z jaskini wk*****na.
-chodź Lyss-syknęłam przez zęby
-wywalisz ją?-spytała po drodze do mojej jaskini
-nie wiem -odpowiedziałam-jeszcze nie wiem

Lyss? Carmen?

Od Youko

Czy w tej watasze jest mi dobrze? Odpowiadam: dobrze. Tyle że na razie prócz alfy nikogo nie znam. No cóż.
Szłam lasem coś sobie śpiewając (Marina - How To Be A Heartbreaker). Nagle usłyszałam kroki i szelest krzaków. 
- Kto tam jest?

Ktoś dokończy?

Od Damon'a do Carmen


Wcale nie miałem ochoty kolegować się, rozmawiać, czy nawet widzieć Carmen. Wiedziałem ze jest wredna. Kiedy mama wracała do domu zostałem chwile.
-Wiesz co mam jedną prośbę.-zacząłem.
-Jaką?-zapytała.
-Nie zbliżaj się do mnie i do mojej rodziny.-warknąłem i obróciłem się na pięcie. 
Wiedziałem że g*wno może mi teraz zrobić, ponieważ z łatwością blokuje moce innych. Wróciłem do domu gdzie wreszcie
 zjadłem kolacje.

Od Carmen CD Damon`a

Pobiegłam do lasku i zaczęłam płakać rzewnymi łzami.. nie.. nikt mnie tu nie lubi.. muszę popełnić samobójstwo.. odejść z tąd.. życie nie ma najmniejszego sensu..
Wyjęłam nóż i chciałam wbić sobie go w pierś.Było na ni wyryte z obu stron, po jednej: Carmen, a po drugiej: ''Życie albo śmierć, nieszczęście, albo samobójstwo..'' Nagle zza krzaków wyskoczył Damon.Przestraszyłam się lekko, a sztylet wpadł ni do jeziorka.
-Co ty robisz?-zapytał zaskoczony-Dlaczego płaczesz?
-Ja.. no.. to nic takiego..-mruknęłam i natychmiast przetarłam łzy
-Ja słyszałem cię wczoraj zza tych krzaków... byłem pewny, że dziś też tam będziesz.. przemyślałem całą sytuację i jednak dam ci szansę, ale musisz przeprosić moją mamę..
-Dobra..-wyszeptałam i poszłam do Lyss.
-Lyss..-zaczepnęłam ją
-Tak?-odwróciła się-Ach to ty.. Damon, co ty?
-Posłuchaj jej mamo..-powiedział Damon dotykając łapę swojej matki
-No dobrze, słucham Carmen..
-Ja.. chciałam przeprosić..Wybaczysz?
-Ja..-spojrzała się to na mnie to na Damona, a to na Delię obok-..ja, no dobrze.. wybaczam ci.. a teraz leć już ma.. Carmen..

Damon?

Od Carmen CD Nasty

Zatrzymałam Nestę.Zrobiłam się 3 razy większa i przygniotłam i dzieki zaklęciu zatrzymałam ją w jednej pozycji.
-A teraz posłuchaj mnie Nesta..-warknęłam-..To że jestem szczeniakiem nie znaczy, ze masz się do mnie tak odzywać.. nie, nie zginęłabym, bo sama potrafię sobie radzić..-przygniotłam ją bardziej-..Nie, nie boję się ciebie, słyszysz i mam w nosie kim jesteś.. nie obchodzi mnie nic poza śmiercią.. wydostałabym się z tego worka, ale nie chciałam, bo chciałam zginąć, a jako duch zemścić się na rodzicach.. A teraz zejć mi z drogi!
Puściłam ją, powróciłam do normalnych rozmiarów i teleportowałam się na polankę.Upolowałam zająca i go zjadłam.Gdy wróciłam do groty zobaczyłam tam Nestę..
-Co tu robisz?-warknełam uspokojonym tonem-Chcesz mnie znowu pouczać Alfo, Nesto?
-Nie.-odpowiedziała co mnie zaskoczyło
-Ach ta.. CO?!-wrzasnęłam zaskoczona
-Nie przyszłam się z tobą kłócić..-wymamrotała-..przyszłam...
-Przepraszam..-powiedziałam ze skruchą
-Co?!
-Przepraszam..-powtórzyłam
-Ja.. ja ci wybaczam.. też przyszłam cię przeprosić, ale.. ale musisz zmienić swój charakter..
-Myślisz, ze nie chcę?-zapytałam-Od dawna jest mi ciężko i od dawna chce się zmienić.. nie miałam nigdy prawdziwych przyjaciół, bo ze względu na mój charakter każdy się mnie bał.. zawsze włóczyłam się sama, a rodzice mnie olali i wrzucili do wody..
-Przykro mi..-powiedziała

Nesta?