sobota, 29 czerwca 2013

Od Lyss- Narada przed ślubem zajęcy.

Nadszedł dzień umówionego spotkania z Ren. Oczywiście nie brałam ze sobą dzieci, tylko zostawiłam je w domu. Miałam spotkać się z zajęczycą przed domem Piko. Kiedy tam dotarłam już na mnie czekała.
-Witaj Lyss.-powiedziała.
-Cześć.
-To jak idziemy planować?
-No pewnie.
-To może chodź na polankę za domem.
Nie czekała na moją odpowiedź tylko ruszyła do wskazanego miejsca. Posłusznie poszłam za nią. Usiadłyśmy na trawie, a Ren wyciągnęła z torebki papier.
-No dobrze, więc zaczynamy. Proszę to dla ciebie. Sa tu zpisane wszystkie potrzebne rzeczy, a my będziemy uzupełniać co i jak.-wytłumaczyła podając mi papier.
Wszystkie punkty były starannie napisane.
-To tak, na pierwszym miejscu jest bukiet ślubny.-powiedziałam.
-Myślałam o liliach.
-Mi one kojarzą się z pogrzebem. Lepsze będą białe róże.
-Masz racje. O jedzenie nie musimy się martwić, bo przyrządzi je rodzina od Piko. Proszę tylko żebyś dopilnowała tortu.
-No dobrze. Zatem, czym pojedziecie do ślubu?
-Oczywiście karetą przystrojoną w kwiaty.
-Następny punkt to zabawy.
-Będą standardowe, głównie prowadzone przez DJ'a.
-Czyli muzykę już też mamy z głowy?
-Tak, tylko ktoś musi zaśpiewać na początku mszy jak będę szła do ołtarza.
-Macie kogoś na oku?
-No...Ciebie.
-Mnie?
-Tak. Piko mówił że prześlicznie śpiewasz.
-No okey. Mogę zaśpiewać. A co konkretnie?
-celine dion my heart will go on.
-Spoko.
-Przy ceremonii kwiaty mogłaby sypać Delia, a Damon podawały obrączki.
-Dobra.
-Tylko trzeba je odebrać od złotnika.
-A sale macie załatwioną?
-Tak i przystrojona też będzie.
-No czyli mamy wszystko.
-Tak, dzięki za pomoc.
Pożegnałam się z Ren i wróciłam do siebie. Czekać mnie będzie strasznie pracowity tydzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz