wtorek, 25 czerwca 2013

Od Lyss- Jak znalazłam towarzysza

Był cudowny słoneczny dzień i właśnie zamierzałam wybrać się na spacer do Piko. Dzieciaki już się oswoiły ze wszystkim więc spokojnie mogłam się zająć swoimi sprawami. Przed wyjściem przygotowałam dla nich jedzenie i picie oraz poprosiłam Sayonę, aby czasem do nich zajrzała.Norkę mojego przyjaciela nie trudno było znaleźć. Była największa spośród nich. Przystanęłam obok wejść.
-Piko, jesteś?!-zawołałam.
Odezwał się szmer i po chwili stanął przede mną mój przyjaciel.
-Lyss. Nareszcie przyszłaś.-przywitał mnie.
-No tak jakoś znalazłam czas.
-To wspaniale. Chodź.
Piko zaprowadził mnie na polankę gdzie przygotował piknik. Tylko że nie był on przygotowany tylko dla dwóch osób.
-Spodziewasz się kogoś jeszcze?-zapytałam.
-Chcę Ci kogoś przedstawić.
-Och, no dobrze.
-Póki czekamy opowiedz co u ciebie.
-No więc zaadoptowałam dwa szczeniaki. Jeden to samiec i ma na imię Damon, a drugi samiczka i ma na imię Delia.
-Jejunku, to wspaniale. Musisz je kiedyś przyprowadzić. 
-Tak zrobię.
-Hmm…tak myślę że już chyba słyszałem te imiona.
-To ja ci je mówiłam. Tak mieli na imię moi rodzice.
-Tak teraz sobie przypominam.
Nawet nie zauważyliśmy, kiedy podszedł do nas inny zając, a raczej zajączka bo miała na sobie sukienkę. Piko od razu wstał i przytulił zajączkę a potem odwrócił się do mnie.
-Lyss, poznaj moją narzeczoną Ren. Ren to jest moja najdroższa przyjaciółka Lyss.-przedstawił nas.
-Miło cię poznać.-powiedziała Ren.
-Mnie też.
Miała dziwny akcent. Tak jakby nie była stąd.
-Ren, czy mogę wiedzieć skąd pochodzisz?-zapytałam.
-Przypłynęłam statkiem z południowych wysp.
-To trochę daleko.
-Dla mnie kiedyś tak było, ale kiedy poznałam Piko stwierdziłam ze tu jest mój dom.
Ren pocałowała go w policzek a ja się uśmiechnęłam.
-A jak Ida przygotowania do ślubu?-zmieniłam temat.
-Jeszcze nie zaczęliśmy.-przyznał Piko.
-A spotkanie jest po to żeby o coś ciebie poprosić.-dodała Ren.
-No to słucham.
-Tak się zastanawialiśmy czy nie pomogłabyś nam i czy byś nie została moją druchną.-powiedziała zajaczka.
-Ojejku no pewnie, że tak.-odpowiedziałam.
Jeszcze przez chwilę wspólnie rozmawialiśmy, a potem wybraliśmy termin kolejnego spotkania, aby zaplanować ślub. Pożegnałam się z parką i wybrałam się nad morze, korzystając z ostatnich chwil wolności. Zawsze lubiłam czuć piasek pod łapami. Teraz jednak miała dziwne wrażenie że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się i zobaczyłam smoka. Przestraszyłam się i miałam uciekać kiedy zobaczyłam że jest ranny. Podeszłam więc do niego, a on gwałtownie się szarpnął.
-Spokojnie, chcę ci pomóc.-powiedziałam
Spojrzałam na ranę. Była cholernie głęboka, a on stracił dużo krwi. Westchnęłam i użyłam zaklęcia leczniczego. Później przyniosłam trochę wody i upolowałam wielką sarnę. Smok napoił się i zjadł.
-Dziękuję bardzo.-powiedział.
Po głosie poznałam że to dziewczynka i uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co. Co tak właściwie się stało?
-Kłusownicy.
Po tym słowie nie musiałam pytać dalej aby wiedzieć co się działo.
-Masz może jakieś imię, bo ja jestem Lyss.
-Ja nie mam imienia.
Zamyśliłam się na chwilę. Przecież nie mogłam jej zostawić samej. 
-Chodź ze mną. Chcę abyś była moją towarzyszką.
-Ale czy mogę?
-Nie wiem, zapytam Nestę.
Smoczyca wzięła mnie na plecy i razem odleciałyśmy do Nesty.
-Kto to?-zapytała kiedy nas zobaczyła.
-To smoczyca i ja ją znalazłam chcę zatrzymać.-oświadczyłam.
-Ale czy dasz sobie radę?-zmartwiła się.
-Oczywiście. Nesto proszę.
-Och, no okey, ale masz jej pilnować.
Ucieszona podziękowałam Nestcie i wróciłam do groty, aby przedstawić smoczyce dzieciom. Były tak samo szczęśliwe jak ja kiedy ja poznały.
-No więc postanowiłam nazwać cię Rovena. Może być?-zapytałam.
Smoczyca pokiwała głową. Wiedziałam że zostanie ze mną już na zawsze.

KONIEC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz