Na przeciwko mnie stanęła jakaś przerośnięta czarna kaczka z białą błyskawicą między oczami.
-Czego tu szukasz wilczyco?-zapytał
-Ładne powitanie Dior.-odpowiedziałam.
Po tej błyskawicy łatwo było go odróżnić, był przywódcą tej całej bandy.
-Ja cię nie witam, Lyss.-syknął.
-No proszę pamiętasz jak mam na imię.-zaśmiałam się.
-Trudno Cię zapomnieć, po tym jak prawie przez ciebie zginałem.
-Ojejku to miała być tylko nauczka.
-Niby za co?
-Za kradzież dzieci od zająców.
-jest ich tyle, że ta pięćdziesiątka nie zrobiłaby większej różnicy.
-Może dla ciebie!
-Przestań oskarżać mnie o to co było, a zacznij gadać po co tu przylazłaś.
-Przyszłam ponieważ doszły mnie słuchy że kręciłeś sie z swoją bandą koło gniazda gryficy i masz mi zaraz powiedzieć czy zabrałeś stamtąd jajko!
-Może zabrałem a może nie.
Do tego momentu udało mi się panować nad złością, ale teraz to ona wzięła nade mną górą. Skoczyłam i przygniotłam do ziemi tą kaczkę.
-I co powiesz czy mam się przekonać jak smakujesz.-zagroziłam.
Dior przełknął ślinę.
-No doobra powiem.-załkał.
Zeszłam z niego,ale nie odsunęłam się.
-To sępy. Sępy kazały ukraść jajo w zamian za ochronę.
-To jakaś marna ta ich ochrona.-prychnęłam.
Odsunęłam się od kaczek i wróciłam do Piko, który nadal coś gadał o jakimś smoku.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz