środa, 12 czerwca 2013

Od Sayony cd. jak znalazłam towarzysza

Szłam w cieniu. Wenus zaś szła zadziwiająco bezgłośnie i cicho przy ścianie próbując nie rzucać się w oczy. W końcu doszłyśmy do dużej, czarnej góry. U jej podnóża było wejście. Otoczono je czarnym, ciernistym krzakiem. W cieniu wypoczywa jakaś Hemodriada czy coś. Obok niej wylegiwał się dziwny, mniejszy od Wenus smok. Wyglądali mniej więcej tak:


Stanęłam jak wryta, ale strażniczka wejścia nawet nas nie zauważyła. Ziewała leniwie, a jej smok spał.
-Weźmiemy ich z zaskoczenia. - wyszeptała Wenus - Najpierw Hemodriada, gdy ona zginie, smok także.
Pokiwałam głową. Smoczyca policzyła do pięciu. Rzuciłyśmy się na strażniczkę. Była kompletnie zaskoczona. Smok nawet się nie obudził. Muszę powiedzieć, że sama zadałam niewielką ranę. Była strasznie twarda i miała ohydny smak. Natomiast Wenus z łatwością rozszarpała ją na kawałki. Patrzyłam na nią z odrazą.
-No co? - zapytała zdziwiona i puściła ciało driady - No dobra, dobra. Już idziemy.
Weszliśmy w okropny czarny tunel oświetlany małymi niebieski lampkami...
Cdn.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz