wtorek, 11 czerwca 2013

Od Ifus do Sayony

Pokiwałam głową, chociaż wcale mi się spać nie chciało. Trudno. Medyczka, to medyczka. Położyłam się spać...
***
Obudziłam się. Był już wieczór. Sayony nie było. Czułam się o wiele lepiej. Postanowiłam wyjść na dwór. Wstałam powoli. Już wychodziłam z jaskini, gdy nagle przybiegła zadyszana Sayona.
-Ifus, ja, sorki, myślałam, że się nie spóźnię, byłam z....z Tajfunem - wysapała. Pokiwałam głową.
-Przecież nic się nie stało. Mogę pójść na polowanie? Albo pokażesz mi gdzie są tereny łowieckie? - zapytałam.
-Tak, ale gdy nie będziesz się nadwyrężać.
Zrobiłam słodką minkę i poszłyśmy. Po chwili złapałyśmy rannego jelenia. Nasycone położyłyśmy się na trawie...
Sayona?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz