czwartek, 13 czerwca 2013

Od Picallo jak dołączyłem do watahy?

Siedziałem koło dużego kamienia i czekałem na moje wejście. W tej chwili mój ojciec mówił przemówienie. "Zaraz ja zostanę Alfą - pomyślałem - Co za odpowiedzialność!" Bałem się, jak sobie poradzę w tej roli. Już, już miałem wchodzić, gdy nagle w serce mego ojca trafiła czarna strzała. Z krzaków powybiegały dziwne, czarne stwory z łukami a inne z mieczami. Zaczęły zabijać wszystkie nasze wilki. Patrzyłem na to oszołomiony.
-Picallo uciekaj! - krzyknęła moja matka i padła nieżywa na ziemię. Obejrzałem się. Zostało tylko kilka wilków, a stwory już pędziły na mnie. Nie miałem wyboru. Skupiłem się i szybko zamieniłem w mgłę. Z bólem popatrzyłem na moją ginącą watahę. Odpłynąłem. Bardzo ciężko się ruszać w postaci mgły, więc gdy uznałem, że jest bezpiecznie z powrotem zamieniłem się w wilka. Rozglądnąłem się. Nikogo nie było. Odetchnąłem, ale i tak zacząłem biec przed siebie. Bałem się, że zaraz mnie dogonią. Tak więc biegłem przez las byle jak najdalej. Było już chyba po północy, gdy zabrakło mi sił i wymęczony zasnąłem na mchu. 
***
Obudziłem się. Było już dosyć późno. Wstałem i otrzepałem się. Niedaleko ujrzałem strumyk więc poszedłem się napić. Potem poszedłem coś upolować. Wytropiłem zająca. Z łatwością go schwytałem i zjadłem. Biegłem dalej i rozglądałem się w około. Nagle w coś przywaliłem. Odrzuciło mnie kawałek do tyłu. Kręciło mi się w głowie. Już chciałem skoczyć do gardła sprawcy tego zdarzenia, gdy zauważyłem, że przede mną leży jakaś fioletowa wadera. Podszedłem do niej. Hmm...Nie dobrze. Była nieprzytomna. "Przeze mnie" - pomyślałem smutno. Wziąłem ją na plecy i zaniosłem do strumyka. Gdy leciutko ochlapałem ją wodą jęknęła. Zaczynała się powoli budzić.
Ayline?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz