czwartek, 13 czerwca 2013

Od Sayony cd. Jak znalazłam towarzysza

Szłyśmy tym okropnym tunelem. Nagle teren zaczął opadać w dół, do podziemi. Sprawiłam, że stałam się niewidzialna. Chwilę później weszłyśmy do ogromnej hali. Było w niej mnóstwo chatek. Odwróciłam się do Wenus. Zauważyłam, że zmniejszyła swoje rozmiary do moich i jej prawie nie widać. Przeszłyśmy niezauważalnie przez to dziwne miasteczko. W końcu wkroczyłyśmy do innego pomieszczenia. Tak, z pewnością były to lochy. Przełknęłam ślinę. Z pierwszych cel dobywały się okropne dźwięki. Wzdrygnęłam się i szłam dalej.
-Gdzie oni mogą być? - zapytałam cicho Wenus. Stanęła i zaczęła węszyć.
-Zaczekaj...Powinni być....Około dwadzieścia metrów stąd - powiedziała Wenus. Pokiwałam głową. Po chwili zauważyłam ich w jednej celi po prawej. Dopadłam krat.
-Nesta, Soren! - zawołał cicho. Odwrócili się zdziwieni.
-Sayona! Jak tu trafiłaś?
-Za pomocą Wenus. - w tej chwili smoczyca powiększyła się. 
-Wiecie gdzie są klucze? - zapytałam.
-O ile wiem to w górnej części miasteczka jest siedziba strażnika. Tam są klucze. - powiedziała Nesta a Soren przytaknął głową.
-Aha. Wenus lecimy?
-Pewnie! - wsiadłam na nią i wylecieliśmy z lochów. Starałyśmy się jak najbardziej przylegać do ściany, żeby nas nie zdemaskowali. Całe szczęście, że nas nie zauważono. Wylądowałyśmy na jednej ze skalnych półek. Parę metrów przed nami stała chatka.
-Zmniejsz się. - powiedziałam Wenus. - Zaraz wracam.
Skupiłam się i zamieniłam w Hemodriadę. Zapukałam do drzwi. Otworzyła wysoka kobieta z krótką, fioletową sukienką. Odkaszlnęłam.
-Przepraszam. Potrzebujemy kluczy, ponieważ będziemy przenosić niektórych więźniów do innych cel - skłamałam. Zrobiła zdziwioną minę.
-Przecież macie klucze!
-Niestety. Druga strażniczka powiedziała nam, że je zgubiła i kazała nam iść do ciebie.
-Aha - pokiwała głową i zniknęła na chwilę. Po chwili wróciła z pękiem kluczy. - Proszę, tylko tych nie zgubcie.
-Ok dzięki. - zawołałam. Zamknęła drzwi. Gdy byłam już koło Wenus przemieniłam się z powrotem.
-Sprytne. - powiedziała z figlarnym uśmiechem. Powiększyła się i poleciałyśmy do lochów.
Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz