wtorek, 4 czerwca 2013

Od Sayony cd Jak znalazłam skarb w górach

Szłam. Nie przejmowałam się czy będę szła 10 minut czy 10 godzin. Byłam tak wyczerpana, że zaraz bym padła na ziemię. Ale nagle oślepiło mnie bardzo jasne światło. Zasłoniłam oczy. Pochodziło ono zza zakrętu. Szybko skręciłam, a tam na jedwabnej poduszce stał duży, złoty kufer:


Podeszłam do niego jakby z szacunkiem i czcią. Wszelkie zmęczenie i niepewność opuściły mnie w jednej chwili. Byłam pewna, że to to, czego szukałam. Wzięłam skrzynkę w łapy, a wtedy sufit zaczął się walić, a ziemia trząść. Kamienie zaczęły spadać mi na głowę. Skupiłam się mocno. Pomyślałam, że chcę być w domu i użyłam mocy. Gdy otworzyłam po chwili oczy byłam na łące w naszej watasze, a w łapach kurczowo trzymałam kuferek. Byłam mocno poraniona. Pobiegłam do jaskini Nesty i Sorena. Gdy wpadłam Nesta akurat zmieniała opatrunek. Soren wyglądał wręcz przeraźliwie. Na odgłos moich kroków odwróciła się.
-Sayona! - zawołała i jakby wstąpiła w nią nowa nadzieja. Kiwnęłam głową i podeszłam do jej partnera. Otworzyłam kuferek a w nim zauważyłam dwa naczynia. Jedno zawierało krystalicznie czystą wodę:



A drugie niezwykle błyszczący piasek:

 

Zdziwiłam się, ale po chwili zrozumiałam. Wyjęłam naczynie z piaskiem i wlałam do niego wodę. Zamiast wymieszania się powstała z tego miękka, błyszcząca maź. Wiedziałam już co robić. Zaczęłam smarować nią Sorena. Nic się nie działo. Gdy zabieg dotarł ku końcowi stało się jednak coś niesamowitego...Jego wysypka znikła, a Soren obudził się.
-Co się dzieje? - zapytał. Nesta przytuliła mnie.
-Dzięki wielkie Sayona! - podeszła do Sorena i rzuciła mu się na szyję. Wycofałam się. Niech zostaną sami. Cieszyłam się, że uszczęśliwiłam Nestę i uratowałam Sorena. Wreszcie...^^
***KONIEC***




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz