czwartek, 13 czerwca 2013

Od Sayony do Tajfuna

Popatrzyłam na Tajfuna. 
-Tak! - powiedziałam. Nałożył mi pierścionek na łapę. Przytuliliśmy się i pocałowaliśmy. Było tak wspaniale! W tej chwili byłam chyba najszczęśliwszą waderą na całym świecie. Spełniły się moje marzenia. Ja i Tajfun byliśmy razem. Było to takie cudownie, że ledwo mieściło mi się w głowie. Patrzyłam się na mojego ukochanego a on na mnie. Nic nie mówiliśmy, bo w tej chwili było to zupełnie niepotrzebne. Było to takie niesamowite uczucie, którego nie da się wręcz opisać. Uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie i znowu się pocałowaliśmy.
Tajfun co dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz