piątek, 14 czerwca 2013

Od Tajfuna do Sayony

Przez pewien czas bałem się że Sayona mi odmówi. Jednak ona powiedziała tak i w tym momencie mogłem skakać aż do nieba. Po kilkunastu pocałunkach zaburczało mi w brzuchu.
-Chyba pora coś zjeść.-zauważyła Sayona.
-Nie chce mi się iść na polowanie.-zacząłem marudzić.
-Oj, nie przesadzaj. W mojej grocie są jeszcze jelenie.-powiedziała.
-No to na co czekamy, idziemy.-zawołałem i złapałem ukochaną za łape.
Razem ruszyliśmy do jej groty. Przy samym wejściu zatrzymałem się gwałtownie.
-Tajfun co się stało?-zaniepokoiła się.
-Chyba powinniśmy powiedzieć alfą?-zapytałem


Sayona?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz