czwartek, 6 czerwca 2013

Od Sayony jak znalazłam towarzysza

Była noc. Siedziałam na dużej skale razem ze swoją książką o gwiazdach i przyglądałam się gwiazdą.
-Hmmm.....Tu jest Mała Niedźwiedzica, więc tuż obok powinien być Wielki Wóz. - kartkowałam w zamyśleniu strony. Nagle zauważyłam spadającą gwiazdę. Leciała z dużą prędkością.
-Wow! Spadająca gwiazda! - westchnęłam. Jednak, gdy jej się przyjrzałam doszłam do wniosku, że to raczej gwiazda nie jest. Świeciła jakimś dziwnym białym światłem. Spadała na ziemię. Widziałam, że spadła niedaleko, w lesie. Zeszłam ze skały i popędziłam tam, gdzie spadła. Droga była krótka. Po chwili doszłam na miejsce. Zamurowało mnie. Na ziemi leżał duży, biały smok i chyba ledwo co oddychał. Przez chwilę nie ruszałam się. Smok także się nie poruszył. Miał także zamknięte oczy. W końcu postanowiłam zbliżyć się do niego. Gdy dotknęłam jego srebrnych łusek, smok wypuścił kłębek pary, poruszył się i otworzył oczy. Odskoczyłam przestraszona na bok.
Cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz